Patrząc na funkcjonowanie działaczy, oraz ich dbałość o szkolenie dzieci i młodzieży, to raczej czekają Nas lata chude. Pokazuje to chociażby program Sportowe Wakacje, którego środki trafiły m.in. na imprezę działaczy, nakręcenie filmu, czy też do kieszeni syna dyrektora MEN.
No, OK, ale tak nie bardzo wiem, co to ma wspólnego z MŚ. Piłka nożna w tym kraju leży i kwiczy, więc ja nie widzę sensu, żeby jeszcze jakieś tam osiągnięcie dodatkowo deprecjonować.
Tak się zastanawiam czy taka a nie inna gra była podporządkowana wyjściu z grupy czy może raczej dorwaniu premii za wyjście z grupy.
Możliwe, że (części osób) chodziło o pieniądze, pewnie się tego nie dowiemy. Wiem tylko, że trzeba być wyjątkowo tępym albo mieć złe intencje, żeby proponować takie pieniądze (to się musiało źle skończyć).
Co do wyjścia z grupy:
To był cel - tak i udało się go osiągnąć. Taki cel miała każda drużyna. Czy dla nas ten cel był ambitny? Biorąc pod uwagę, że piłka jest "od zawsze" najbardziej popularnym sportem w kraju, liga gra (chyba) od ponad 100 lat i w przeszłości zdobywaliśmy medale na MŚ, IO, jesteśmy w skali świata zamożnym krajem, z liczbą ludności niecałe 40 mln to zdecydowanie to nie był cel ambitny. To był psi obowiązek. To tak jak w firmie masz swój cel - czyli robotę do wykonania. Zrobisz to, to masz pensję, nikt cię po jajach lizać z tego tytułu nie będzie. Sukces to byłby dla Kataru, Kanady czy Arabii Saudyjskiej.
Dziwne rzeczy bierzesz pod uwagę. Sukcesy to, jak sam napisałeś, przeszłość. Liczba ludności, popularność dyscypliny czy czas istnienia ligi od wielu lat nie przekładają się na poziom piłki w Polsce. Pod uwagę trzeba brać to, że nasza liga jest pod względem osiągnięć w Europie w ostatnich 5 latach na
28 miejscu. W piłce klubowej jesteśmy europejską 3 ligą. W reprezentacyjnej jesteśmy europejskim średniakiem, który czasem awansuje na MŚ, ale częściej nie. I zwykle na awansie się kończy. To jakim cudem miałby to być psi obowiązek?
Czy ten cel osiągnęliśmy pewnie? Czy zawdzięczamy go tylko sobie, swoim umiejętnościom itd? Nie. Do ostatnich sekund drżeliśmy o ten awans. A nawet dłużej. Awans zależał od splotu różnych czynników i nie na wszystkie mieliśmy wpływ.
Brakowało naprawdę niewiele, a mundial zakończyłby się po 3 meczach. I to z ogromnym wstydem. Bo wstydem jest prezentować taką grę, gdy cały świat cię ogląda. Czy jakiś obcokrajowiec zapamięta Polaków po tym mundialu? No chyba, że jako tych drewniaków, co 3 podań wymienić nie umieli.
Tak się to ułożyło, że mogliśmy nawet przegrać i awansować. Remis dawał nam pewne wyjście z grupy (a przy braku zwycięstwa Arabii pierwsze miejsce w grupie). Wcześniej nasza gra w defensywie wyglądała na tyle dobrze, że mieliśmy 0 straconych bramek. To jak grać z Argentyną? Gra, żeby przede wszystkim nie stracić (może coś tam strzelić) wydawała się OK. I ta gra była skuteczna przez pierwszą połowę (nie licząc przypadkowego karnego). Ostatecznie tak, wyszliśmy z grupy także dzięki wynikowi w drugim meczu. Co wyglądało fatalnie, bo przegraliśmy i graliśmy kiepsko. Gdyby kolejność meczów była inna i awansowalibyśmy po wygranej w ostatnim meczu z Arabią i wszystkie bilanse byłyby takie same, to wyglądałoby to zgoła inaczej. Większość osób cieszyłaby się, że awansowaliśmy po zwycięstwie, wywalczyliśmy awans, a dodatkowo mieliśmy szczęście. Ale rezultat i bilanse byłyby takie same. Mieliśmy wszystko w swoich rękach (nogach) i niestety sami sobie nie wywalczyliśmy awansu w ostatnim meczu. Rezultaty w grupie to często jest splot wydarzeń, tylko w większości grup te wydarzenia już się rozegrały wcześniej niż u nas. Byli jednak też tacy, którzy w 2 pierwszych meczach nie zapewnili sobie aż takiego komfortu jak my i chociaż wygrali w ostatnim meczu, to rezultaty w innych meczach sprawiły, że wracali do domu (Meksyk, Niemcy, Urugwaj). Więc te nasze 4 punkty w 2 pierwszych meczach to było osiągnięcie, które należy docenić. I awans z grupy też, bo za darmo go nie dostaliśmy.