Wiesz, dla mnie "mój" las to brzeg Wisły, dość dziki, w okolicach warszawskiego Mostu Siekierkowskiego.
Niestety, w ostatnich miesiącach bardzo wiele osób idzie tam a to na grupowy spacer, a to postrzelać, a to wyprowadzić w parę osób sforę psów, więc o kontakty nietrudno.
Nie mówię o wędkarzach i piwoszach, bo oni byli od zawsze i raczej trzymają się na osobnosci. No i pozostaje jeszcze grupa biwakowa, która znów będzie teraz zjeżdżać masowo, bo szkoły itp. nieczynne, więc bierzemy auto papy i dalej z dziewkami nad wodę :/
Szansa zarażenia na pewno w takich sytuacjach jest, a rozsądku dużej grupie ludności braknie i koniecznie muszą nawet w lesie spacerować grupami bojowymi, tak interpretowałbym te zakazy leśno-chaszczowe.