Również dużo spaceruje. Preferuję to robić samotnie, mało kto wytrzymuje taką dużą ilość kilometrów co ja, generalnie jestem typem samotnika i często odczuwam że towarzystwo mnie spowalnia i ogranicza. W lesie, w różnych miejscach w otoczeniu natury, czuję że jestem sobą. Jako dziecko często uciekałem z chałaśliwego domu i właśnie w takich miejscach znajdowałem spokój. Ile to ja komiksów przeczytałem w plenerze. Tak przez to "zdziczałem" że lepiej spędza mi się czas w otoczeniu natury, tudzież spokojnych osiedli z domkami, niż na mieście, w zgiełku i hałasie. Kocham też parki, bo są takimi niepozornymi kryjówkami w środku miasta. Niczym zapasowe jaskinie Batmana rozrzucone po Gotham. Choć przyznam że miejsca w których najlepiej spędza mi się czas, zawęziły moje możliwości towarzyskie. Na szczęście ci bliżsi kumple wiedzą w jakich miejscach czuje się najlepiej i nie wyciągają mnie byle gdzie. Przynajmniej ci myślący. Wyobraźcie sobie moje zażenowanie jak kolega z którym umówiłem się po MFKIG chciał pić piwo pod kościołem...
Od jakiegoś czasu pomieszkuje w domu babci, jest to mała miejscowość, 11 tysięcy mieszkańców. Mam szczęście mieszkać całkiem blisko lasu, zazdroszczę ludziom którzy mają domy naprawdę pośrodku niczego. Odkryłem miejsce w centrum lasu, figura religijna i dwie ławeczki. Rzadko ktoś tam bywa, nie ma nigdy śmieci. Tutaj ludzie lubią śmiecić... Taki fajny park jest w centrum, a pod każdą ławką słonecznik i śmieci. Kijem bym porozganiał takie barachło. Jestem freakiem do takiego stopnia, ze ostatnio kompletnie bez celu tam poszedłem z plecakiem napojów, i soundtrackami Hansa Zimmera w słuchawkach. Było świetnie

też zamierzam bardziej "profesjonalnie" zacząć eksportować różne tereny w Polsce, choć nigdy nie zamierzam rezygnować z luźnego szwędania się po leśnych i wiejskich terenach, bo to już część mnie i bez tego bym usechł.