Chodzi ktoś?
Zawsze mnie ciągnęło w góry ale nie często tam trafiałem i jeśli nawet, to zwykle były to jakieś małe góry w granicach 1000 m.n.p.m. Jednak jakieś trzy lata temu zostałem tatroholikiem, zaczęło się od wakacji w Zakopcu w 2016 roku, podczas których pochodziłem tylko po dolinach i na Morskie Oko, no ale córa miała pięć lat i na więcej trudno było sobie pozwolić. Jednak już rok później rozchodziła się w Pieninach, a potem wlazła na Kasprowy Wierch. W międzyczasie zaczęliśmy regularne jednodniowe wypady w Tatry (bez dzieci) w okresie letnim, a wiosną, w ramach rozgrzewki Beskid Śląski i Żywiecki.
Tym sposobem udało się zaliczyć począwszy od 2017 roku:
- Pieniny - Sokolica, Trzy Korony
- Beskid Śląski - Równica, Czantoria, Błatnia, Klimczok, Szyndzielnia, Skrzyczne
- Beskid Żywiecki - Pilsko, Babia Góra
- Tatry - Dolina Pięciu Stawów, Sarnia SKała, Nosal, Czarny Staw pod Rysami, Giewont, Kasprowy Wierch, Czerwone Wierchy, Wołowiec i Kościelec
A na celowniku Rysy, Świnica i inne.