O ile wiem w Polsce nie ma rodzin homoseksualnych z adoptowanymi dziećmi, a takie zjawiska jak: wagary, kiblowanie, kryminał, samobójstwa są mi znane od lat. Pamiętam z lat szkolnych, że często się zdarzały takie przypadki, które były beznadzieje, że kończyło się przeniesieniem do innej szkoły, albo ogólnie zakończeniem edukacji w czasach liceum zawodowego na etapie pierwszej klasy. Możliwe, że inni też z tym się spotkali, a są zupełnie z innych regionów Polski. Chodzi o to, że tradycyjny model rodziny (inne istnieją?) ma powodować, że te wypadki nie będą się zdarzały? Gdyby zrobić wywiad w polskich więzieniach, to okazało, by się, że prawie nikt nie wychowywał się w rodzinie homoseksualnej, raczej w tradycyjnej lub rozbitej, może się okazać, że rodzice osadzonych w ogóle nie mieli styczności z wymiarem sprawiedliwości i posiadają czystą kartotekę, ale czego to ma dowieść? Nie mam pojęcia.