Ja nie mam problemu z religią. Mam problem za to z ludźmi, którzy przypisują się do religii, a nie mieli "świętej księgi" w ręku. Nawet gdyby po jej treści nie zmienili zdania, przynajmniej byliby w swoim wyznaniu konsekwentni. Tak mamy jedynie armię ludzi biorących sobie to co wygodne z religii, czyli obietnicę wiecznego życia i nagrody za dobre sprawowanie w postaci nieba (kolejny aspekt religii, wypaczający ludzkie poczucie moralności, bo za racjonalnie moralne postępowanie oczekuje się nagrody), a ignorujących wszystko inne.
Nie trawię także zdania "wierzę ale nie praktykuje". Czyli nie wierzysz, jesteś hipokrytą, bo wg biblii Bóg wymaga byś praktykował jego religię. Większość ludzi w Europie ma wpajaną religię od dziecka, więc działają tu najprostrze behawioryzmy. Nikt w tym okrutnym świecie nie ma czasu kwestionować tego co mamusia z babunią za młodu wyłożą obok niedzielnego schabowego, w końcu trzeba w tym wszystkim mieć jakiś sens.
Dlatego nic nie mam do ludzi naprawdę wierzących i praktykujących. Bo w tym niesprawiedliwym brutalnym świecie, nie mając niewidzialnej siły na której można się oprzeć i znaleźć w niej sens tego bałaganu, żyje się naprawdę ciężko. Szkoda, że rodzina mnie nie przemieliła w dzieciństwie jak wielu moich znajomych. Byłbym teraz szczęśliwszy żyjąc w kłamstwie komfortu i sensu. Lecz pochodzę z rodziny "wierzących nie praktykujących", "coś musi tam być", więc zbytnio mnie nie zaprojektowali gdy był na to czas. Może i lepiej.
I nie lubię też wojujących ateistów. Postrzegam ich jako wewnętrznych nastolatków którzy jeszcze nie odrobili życiowej lekcji, że ludzkość w 80% nie potrzebuje dowodów i faktów. Potrzebuje tego, czego potrzebuje. By ktoś im wytyczył ścieżkę i powiedział co mają myśleć.
Prawdziwy chaos powstałby, gdyby każdy był samoświadomy. Większość musi żyć w wygodnym kłamstwie, a mniejszość w przytłaczającej prawdzie. To nie przeznaczenie ludzkości, to jedyna jej logiczna konfiguracja, która nigdy się nie zmieni. Żyjmy więc w swych matrixach.
Znowu mam problemy z bezsennością, piłem kawy i energetyki. Nie mogę spać i myślę o rzeczach które powinienem sobie odpóścić.
Bardzo mało ludzi umie myśleć, ale jakiś pogląd chce mieć każdy. I cóż pozostaje innego, jak przejąć gotowy pogląd od innych, zamiast wypracować go samemu? - Kto to powiedział? Podpowiem - facet, który nie miał klapek na oczach. Wypadał często pretensjonalnie, podobnie jak tenże mój bezsenny wywód, ale zwykle trafiał w samo sedno.