@Kapralu, piszesz: "Otóż chodzi mi o to, że obecna władza szczuje tłuszczę przeciw inteligencji dokładnie tak samo, jak PZPR robił to w 1968". Mam nadzieję, że nie chodziło ci o "inteligentów" pokroju Wolińskiej, Różańskiego czy Morela... Pokusiłbyś się o analizę tegoż zjawiska albo chociaż napisał o walce frakcji, popularnie zwanej rozgrywką Natolińczycy kontra Puławianie, czy bardziej swojsko "Chamy kontra Żydy". A tak, idziesz na łatwiznę
"Nasze społeczeństwo jest wyjątkowo prymitywne i ksenofobiczne" Odważne stwierdzenie. A jakieś dowody? Z jednej strony mamy nie mieszać sympatyków LGBT z ruchami LGBT bo mamy indywidualności a ty wrzucasz hurtem wszystkich do jednego wora zaściankowych prymitywów. Gdzie tu miejsce na tolerancję i indywidualizm?
@Szekaku, piszesz: "Twardy elektorat pis to to nigdzie nie będzie miał dobrze, bo to jest sekta". Obawiam się, że ludzie popierający obecnie PO również są sektą i to w stopniu podobnym albo większym. I mamy zabetonowane i spolaryzowane społeczeństwo ale nie "dzięki" PiS, lecz także i wcześniejszym rządom. Są przyczyny, są i skutki. PiS zagospodarował elektoraty nie tylko populistyczne czy pokrzywdzone, ale również młodszych i tych z wyższym wykształceniem na zasadzie: wybierz mniejsze zło. A dla wielu mniejszym złem w tym momencie jest właśnie PiS, nie żadne ośmiorniczkowe PO czy pseudolewicowe SLD.
@Benderze, piszesz: "Są fajni, niefajni, mądrzy, głupi, ładni brzydcy, jedni chcą sformalizowanych związków i inni nie chcą. Ja nie chce. Nawet jakbym chciał to co?" Ok, zrozumiała sprawa. Są i geje konserwatywni i maskujący swoje preferencje seksualne, nawet i w partii rządzącej. Tylko, że polityka jest grą o władzę i wpływy. I jeśli jakieś środowisko ma swojego reprezentanta lub ktoś przejmuje rolę reprezentanta, ale inni nie do końca się z tym zgadzają to albo budują swoje zaplecze albo przejmuję władzę w tamtej organizacji. Skoro nic takiego się nie dzieje i jest milcząca akceptacja czy nawet milcząca nieakceptacja działań bez żadnych konsekwencji można przyjąć, że gros zgadza się z tym, co prezentują owe stowarzyszenia czy organizacje, nawet jeśli to szkodzi całej sprawie w oczach różnych grup społecznych - specjalnie nie napisałem "opinii publicznej" bo nic takiego nie istnieje oczywiście. Są tylko mniej i bardziej wydumane próby wpływania na ludzi sondażami.
"Ale to są różne ogranizacje, z różnymi interesami (jak w każdej grupie społecznej), a nie ogólnoświatowa Hydra, która po cichu chce doprowadzić do upadku instytucji rodziny, czy co tam sobie ludzie wymyślają"
Osobiście poszerzyłbym swoją wiedzę i z chęcią poczytałbym np. o konserwatywnych czy prawicowych organizacjach LGBT, bo przecież zgodnie z logiką i polityką oraz twoimi komentarzami, takowe POWINNY istnieć. Np. jakieś umiarkowane z punktu widzenia postulatów ruchy, bez zbędników i całej lewackiej otoczki ideolo. Powinny powstać - mimo niechęci czy deklarowanego konserwatyzmu - jakieś tego typu twory przy różnych partiach, NIEKONIECZNIE tylko lewicowych. Czy powstają? Skoro nie to albo liderzy tych partii mimo nagłaśniania w mediach i przez korporacje NIE uważają ich za potencjalny elektorat albo nawet za grupę liczbowo zdolną na cokolwiek wpłynąć lub... członkowie, sympatycy LGBT NIE chcą nawet spróbować na siłę idąc z partiami, organizacjami nie ukrywającymi swoich destrukcyjnych zamiarów wobec społeczeństw, ich przekonań czy wiary.
Skandalista zadał tutaj trafne pytanie. Odnośnie skrajnej lewicy padły już nazwy i wiadomo, że nikt mający resztki oleju w głowie nie będzie w oficjalnych programach serwował nam powtórki z Wandei czy innych rewolucji zaczynających się pod hasłem "wolność, równość, braterstwo" a kończących się zwykle niewolnictwem i ludobójstwem.
http://partiarazem.pl/program/ Biorę pierwszy punkt i nie wygląda źle, czyż nie? "Wprowadzimy obowiązkową i prowadzoną według jednolitego programu edukację seksualną", a jak wyszło pokazano w Warszawie.
Sami wiemy, że teoria a praktyka to dwie różne rzeczy.
W sieci krąży mem odnośnie socjalizmu i braku zrozumienia. W skrócie: mimo tylu ofiar i eksperymentów wg wielu to nie miało nic wspólnego z socjalizmem czy lewicą...
Rozumiem niechęć naszych lewicowych braci w wierze
do używania pojęcia "skrajna lewica". W końcu w pewien sposób deprecjonuje to "naturalne" i "normalne" poglądy lewicy. Oczywiście konkurentom z chęcią przylepią łatkę "skrajnej prawicy" bo tak. Najbardziej zabawne lub żałosne w tym wszystkim jest to, że gdy bliżej się przyjrzymy różnym ruchom okazuje się, że i tym nominalnie z prawej skrajnej i lewej bliżej jednakowo do... lewej a niektóre orbitują wokół anarchizmu (a z pewnością są wywrotowe i potencjalnie terrorystyczne. O Antifie nie piszę bo to przykład pobłażania gówniarzom wyrosłym na inspiracjach wskazanych już przez Kaprala). Myślę, że sam podział lewica i prawica wbrew pozorom się nie zestarzał aż tak, chociaż z pewnością mogą być hybrydy.
@deathbird podsumował: "Osobiście uważam, że te marsze nie służą homoseksualistom jako ludziom/grupie ludzi a jedynie ich organizatorom, którzy mają na uwadze wyłącznie własny interes". Przykre jest to, że geje czy lesbijki albo transi zostaną koncertowo wydymani przez tego typu ludzi, mających tylko aspiracje do zaistnienia w polityce. I zamiast zbudować nawet minimalny pomost zrozumienia budują jedynie mur nienawiści, igrając z ogniem. Idę o zakład, że gdyby ktoś pokusił się o lobbing u prezesa
czy jego zauszników zaczynając od aspektów prawnych, nie byłoby praktycznie żadnej dyskusji. Pytanie, czy FAKTYCZNIE o to chodzi? Bo jeśli nie, obawiam się, że taktyka salami byłaby tutaj nieskuteczna mimo że wielu wydaje się, iż proste skopiowanie wzorców z Zachodu u nas też zadziała.