No, ale jakbym chciał, to w czym jest problem?
Widzę dwa aspekty:
Pierwszy - podejrzewam, że nikt z nas nie chce - musielibyśmy mieć mocno zryte berety żeby zachowywać się w ten sposób.
Drugi - ok, problem żaden - tylko moje pytanie brzmi: "Po co???"
Po co ktokolwiek z nas miałby się zachowywać jak szaleniec? Dlatego, że może?
Toż to absurd jako żywo.
A względem bycia wsadzonym na drugą stronę barykady: a co mnie to? Jestem dorosłym człowiekiem, który jest przygotowany na ponoszenie konsekwencji swoich działań. Gdybym łaził po ulicy w "piżamie z majtami na wierzchu", wymachiwał flagą z Wonder Woman i wrzeszczał "Tolerancja" to jednocześnie byłbym przygotowany psychicznie, że ktoś może dać mi w nos. Dlaczego? Bo miałbym świadomość faktu, że obiektywnie zachowuję się jak człowiek niespełna rozumu i ktoś może tego nie wytrzymać.
Te marsze są właśnie po to, by pokazać, że homoseksaliści to nie grupa, która łazi po ulicach z gołymi tyłkami, na smyczach i co tam im jeszcze nie strzeli, antagonizując społeczeństwo.
To w takim razie te marsze są "kontr skuteczne".
bardziej pokazaniem siebie że LGBT coraz mniej boi się żyć w strachu przez reperkusjami z powodu orientacji.
No ale to przecież jest jakaś schizofrenia: po każdym takim marszu słyszy się/czyta się, że oni coraz bardziej i bardziej się boją i są coraz bardziej i bardziej prześladowani.
Osobiście uważam, że te marsze nie służą homoseksualistom jako ludziom/grupie ludzi a jedynie ich organizatorom, którzy mają na uwadze wyłącznie własny interes. Sorry, ale tak to wygląda. Jeżeli jako komiksiarz chcę być tolerowany w społeczeństwie (bo co to za dziwak, który w tym wieku czyta kolorowe historyjki), to nie łażę wymachując nim po ulicach wrzeszcząc o tym jaki jestem super, bo czytam komiksy.