Sprawa Piebiaka to kolejna, po lotach Kuchcińskiego i Tuska, z której szeroko rozumiana opinia publiczna wyciąga nieprawidłowe wnioski. Jeśli to prawda (a zapewne tak jest), to owszem, jest to skandal i Piebiak powinien natychmiast zostać zdymisjonowany, a w dalszej kolejności powinien odpowiedzieć karnie i cywilnie. I tyle w sprawie Piebiaka. Natomiast rzeczywistym problemem jest tutaj propaganda, generowanie fake newsów i obrzucanie ludzi błotem. A nie robi tego wyłącznie Piebiak, on po prostu dał się złapać. Nie robi też tego wyłącznie obóz rządzący, dokładnie to samo robią ludzie związani z opozycją. Ba, robią to wszyscy politycy i ich środowiska na całym świecie. Takie niestety są przykre realia współczesnego świata (albo po prostu świata, bo propaganda jest obecna od zawsze). Jakie z tego wnioski powinien wyciągnąć przeciętny Kowalski? Ano takie, że do wszelkich newsów "politycznych" należy podchodzić z dużym dystansem i w miarę możliwości weryfikować je samodzielnie (co, w porównaniu do propagandy z czasów od początku cywilizacji do końca XX wieku, jest obecnie o niebo łatwiejsze). Oraz - przede wszystkim - analizować je w odniesieniu do interesu własnego. Niestety nawet teraz tak się nie stanie i jedni znów będą łykali wszystko, co napisze Gazeta Wyborcza i powie TVN, jak pelikan rybę, a drudzy będą robili to samo z "informacjami" z Gazety Polskiej i TVP Info.