Traktowanie komiksu jako czegoś dla dzieci czy czegoś gorszego (od książek, filmów itp.) jest zwyczajnie zakorzenione w świadomości Polaków (nieczytających komiksów). Gdzieś już chyba o tym pisałem - w słownikach padają takie definicje komiksu:
- Uniwersalny słownik języka polskiego PWN (2003 r., 4-tomowy słownik języka polskiego, chyba ostatni duży papierowy SJP):
<<historyjka obrazkowa z tekstem, zwykle o charakterze sensacyjnym lub humorystycznym>>
- Inny słownik języka polskiego PWN (2000 r., słownik języka polskiego, dość innowacyjny i, wydawałoby się, porządnie zrobiony):
Komiks to historyjka obrazkowa przeznaczona głównie dla dzieci, opatrzona napisami, drukowana w czasopiśmie lub wydana osobno jako zeszyt. Słowo czasem używane z dezaprobatą ze względu na poziom tych publikacji i zawartą w nich uproszczoną wizję świata.
Te definicje są kategoryzujące - historyjka, czyli coś błahego, infantylnego, mało wartościowego. W tej drugiej (ISJP) to już w ogóle pojechali po bandzie. Ale może dlatego, że nie mają definicji dla słów pochodnych, które notują, tj. "komiksowy", "komiksowo", "komiksowość" - te rzeczywiście są używane w języku polskim, żeby podkreślić, że coś jest gorsze, USJP:
komiksowy [...] 2.
publ. <<prezentujący niski poziom artystyczny; szablonowy, uproszczony>>
Słowniki są zwykle tak robione, że jedni przepisują od drugich, stąd pewnie takie definicje podobne do
tej ze starego Słownika języka polskiego Doroszewskiego. Wygląda to tam na jakąś komunistyczną propagandę (definicja + przykład).
Na szczęście w encyklopediach trochę lepiej z tą definicją komiksu - przynajmniej w
Wikipedii i w tej
PWN w sieci.