Zanim pojawił się album "Dr. Feelgood", który według mnie jest najlepszym albumem Motley Crue jaki kiedykolwiek słyszałem (a nie słyszałem wszystkiego od tego legendarnego zespołu, który tak często koncertuje w Polsce!), przed nim, tuż tuż, w 1987 roku ukazał się krążek "Girls, Girls, Girls". Odsłuchuję go od jakiegoś czasu; rzecz jasna, ma w sobie on ten styl i charyzmę Motley Crue - te cechy znane z "Dr. Feelgood", ale ten jeden kawałek z "Girls, Girls, Girls" bardzo szybko zapada w pamięć, tak, że nucisz jego treść i melodię nawet o tym nie wiedząc. Ależ to jest piękne!