W ostatnim czasie, jeśli chodzi o takie słuchanie albumu od dechy do dechy, to "All Eyez On Me" Tupaca.
W tym roku mój ulubiony Green Day promował swoją trasę koncertową 30-leciem "Dookie" i 20-leciem "American Idiot" - oba albumy grał w całości na żywo + kilka innych najbardziej znanych utworów ze swojej dyskografii + single z nowej płyty.
Scenografia zmieniała się przy każdym utworze/albumie i robiło to dodatkowe, nostalgiczne wrażenie.
Akurat zapisu z koncertów, na których ja byłem nie znalazłem, ale wszędzie show wyglądało podobnie. Oczywiście Wembley zgromadziło najwięcej ludzi, bo koło 70 000.
Załapałem się na 3 koncerty, płakałem kilka razy, pewnie takie coś w życiu już się nie powtórzy, chyba że chłopaki dociągną do kolejnego jubileuszu i nie wypadną z formy.
Edit: Jednak podmieniam link do koncertu, bo ten co wrzuciłem wyzej albo jest pocięty, albo nie zawiera pełnej setlisty, która była na innych, niefestiwalowych występach: