Bez czytania książek bylibyśmy gdzieś na poziomie późnego neolitu, bo to jednak słowo pisane dało napęd rozwojowi cywilizacyjnemu.
Natomiast w niczym nie zmienia to faktu, że zadęcie pewnych pseudo elitarnych środowisk na punkcie własnej wydumanej wyjątkowości świadczy tylko i wyłącznie o głęboko skrywanych, ale zapewne potężnych kompleksach.
Kierowcy i żołnierze to jednak nie wszystko czego potrzebuje społeczeństwo.
Czytanie jest fundamentem. Ale zdecydowanie nie chodzi tutaj o czytanie tzw. "warszawki" czy innego "krakówka".
Ja się zgadzam co do tego, że literatura uformowała w znacznym stopniu naszą cywilizacje, nie jestem jedynie pewny, czy takim budulcem byłaby literatura pokroju Tokarczku
zresztą Bender w jednym zdaniu ujął sedno sprawy.
Tylko no właśnie, istota i waga literatury jest tak naprawdę tematem, który był z pewnością poruszony w jakimś milionie opracowań. Gry wideo, filmy, komiksy i inne młodsze środki przekazu, kultury nie mają tak potężnej cywilizacyjnej otoczki wpisanej w historie ludzkości, ale z dzisiejszej perspektywy trudno powiedzieć, że to są nieistotne rzeczy. Na pewno przy tym nie mają miliona opracowań naukowych a patrząc choćby na fenomen gier wideo to jednak też jest się nad czym pochylić. Tymczasem zeloci literatury jako pierwszej damy sztuki to dyskredytują bo tradycja tak każe. No może z tymi zelotami to za mocne, bo ja doskonale rozumiem logikę ludzi traktujących z nabożnością literaturę, co innego, że delikatnie ujmując oni po prostu nie "zaktualizowali" sobie sterowników odbioru kultury.
To, że na półce ktoś ma Greya i Dostojewskiego, Mroza, Hemingway'a i wszystkie sprawiają mu taką samą przyjemność i są dla niego ważne nie ma znaczenia. To, co kto czyta dla przyjemności nie jest kwestią sporną. Mogą kogoś tak samo bawić żarty o pierdach, jak mowy wielkich przywódców.
Nie mogę się z tym zgodzić. Powód jest banalny. Za bardzo się czytanie nobilituje bez względu na to co się czyta. Można czytać totalne gówno w postaci Greya, 365 dni, ok rozrywkę jak Potter i arcydzieła jak Zbrodnia i Kara. Wszystko jest lekturą, ale nie wszystko równorzędna. Jak się czyta gówno i chłonie z zapałem jakby to była manna z nieba to raczej skutki tego dla kulturowego obycia będą katastrofalne. Nikt nie nobilituje grania w gry wideo za sam fakt granie w nie, oglądania filmów za sam fakt oglądania ich itd. Tak powinno być z każdą dziedziną, tymczasem czytanie książek ma taką "ochronkę" i niepisaną zasadę poklepywania po plecach za sam fakt czytania, nieważne czego. Wiem z czego się to wzięło, wiem jak ważną rolę w historii cywilizacji ma książką, wiem jak działa na mózg... i niczego to w mojej opinii nie zmienia. Słabo napisane książki nie powinny mieć "ochronki" i tyle. Poza tym sorry, ale nie kupuje tego obrazu ludzi co to Dostojewskiego i Mroza czytają. Pewnie jest tam jakaś grupka ludzi, którzy lubią naprawdę świetną literaturę i tą dużo gorszą czytają dla guilty pleasure, ale to nie jest raczej statystyczny czytelnik. Statystyczny zapalony czytelnik czyta beletrystykę daleką od arcydzieł i nie poszerza horyzontów. Dlaczego by miał zresztą to robić skoro mówi się, że samo czytanie wystarczy
Nie wiem czy pani Tokarczuk czytała Lovecrafta, ale w ramach przykładu załóżmy, że nie. Gdyby przeczytała Providence Moore'a (który warsztat i umiejętności ma niewątpliwe) czy by powiedziała, że to jest dobre? Nie sądzę. Bo to jest dobre tylko wtedy, jak ktoś zna Lovecrafta, byłoby ok gdyby Moore wtedy nazwał ją idiotką, bo nie rozumie po co on to zrobił i co oznaczają poszczególne elementy świata przedstawionego?
Obserwując w jakim tonie wypowiada się Tokarczuk to stawiam orzechy przeciw dolarom, że ona komiksów nie uznaje za dobrą część kultury, ba pewnie w ogóle nie uznaje tego za kulturę, a nawet na zasłużonego dla medium Moore'a by nie rzuciła okiem. Lovecrafta to może i uznawać za grafomana- to jest akurat częste zdanie w środowisku pisarskim.
BTW
Tak w ramach ciekawostki, tak mówiła o serialach
https://film.org.pl/kmf/czy-olga-tokarczuk-slusznie-gani-seriale-220873Ja się nawet zgodzę co do pewnych spostrzeżeń, ale to co ona mówi pasuje do każdej dziedziny kultury w tym literatury. Dlaczego Tokarczuk nie strzeże podwórka literackiego, nie gani Blanki Lipińskiej za to co ona tworzy? Zamiast tego jest karcenie innych form kultury za zupełnie inną formę niż literatura. Taka specjalistka od wszystkiego, całej kultury. Jasne masa seriali to szajs bazujący na przeciąganiu fabuł na baaardzo długo, albo ciągłych plot twistach z wieloma brakami w logice, ale to nie znaczy, że sama konstrukcja wielu sezonów jest błędna i każdy serial musi być jednorodną, zamkniętą historia. Tasiemcowość do tego nie jest rzeczą przypisaną serialom na wyłączność i literatura ma tony cykli książkowych opartych na tasiemcu. Young adult, harlequiny, cykle fantasy etc. Jednak z jakiegoś powodu jest u niej prowadzona narracja, jakby to były rzeczy właściwie dla seriali nie literatury. Straszne pitolenie i znowu powrót do punktu wyjścia mojej myśli "bo literatura to taka pozbawiona wad królowa kultury" ziew