Kolorowe zeszyty. Podziemny front, Pilot śmigłowca i inne serie komiksowe PRL.Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Wydawnictwo:Kurc

Niniejszą książkę czytałem dość długo, ale nie wynika to ani z jej objętości, ani z nieprzystępności, ale ze sposobu przedstawienia informacji na temat poszczególnych, wybranych komiksów wydanych w czasach, gdzie termin komiks był w niełasce, a niby oficjalnie używano tytułowego określenia „Kolorowe zeszyty”. W książce „Kolorowe zeszyty. Podziemny front, Pilot śmigłowca i inne serie komiksowe PRL” autorzy w bardzo zgrabny sposób przedstawiają szereg pozycji, skupiając się jednak tylko na wycinku rynku z tamtych lat, wydanych przez wydawnictwo „Sport i Turystyka”. Znajdziemy więc tutaj opracowania na temat takich dzieł jak serie „Pilot śmigłowca”, „Podziemny front”, „Legendarna historia Polski” i „Początki państwa polskiego”, trzy albumy sportowe, „Leśny Klub Sportowy”, „Tajemnica Złotej Maczety” i „Dziesięciu z Wielkiej Ziemi”, trzy cykle science-fiction, „Hipotezy”, „Polscy podróżnicy”, „Mity greckie” i „Klasyka przygodowa”. Brakło tutaj „Kapitana Klossa” czy „Żbika” o czym zresztą autorzy uprzedzają we wstępie i uzasadniają takową decyzję.

Każdy album wchodzący w skład danej serii otrzymał osobny rozdział, stąd też nie ma najmniejszego problemu, by podczas lektury sięgać do zagadnień, którymi akurat czytelnik jest zainteresowany. I dlatego tyle trwała u mnie lektura tej pozycji, gdyż skakałem jak żaba po rozdziałach, w międzyczasie zaliczając także inne książki, komiksy i opracowania. Oczywiście w każdym rozdziale znajduje się krótkie streszczenie w formie przedstawiającej daną publikację, ale najważniejsze, że autorzy poświęcają sporo miejsca najróżniejszym ciekawostkom, wysuwają trafne wnioski, odnajdują sporo nawiązań, także do rzeczywistości tamtych czasów. I robią to naprawdę w umiejętny sposób, do tego należy im się ogromny szacunek za rozległą wiedzę. Wszystko do tego napisane jest w bardzo przyjemny w odbiorze sposób, tak, że lektura sprawia sporą frajdę.

Może sporo kadzę, ale nie bez powodu. Jakiś czas temu zraziłem się pewnymi pozycjami zaserwowanymi nam także przez wydawnictwo „Kurc”, gdzie autor chwalił się, że niby spędził godziny na poszukiwaniu ciekawostek, a sklecił dziełka, które zawierają tylko streszczenia. A jakoś tak mam, że wolę przeczytać oryginalny pełnowartościowy utwór, niż słabo sklecone jego streszczenie. Ale więcej wrażeń o tych nieszczęsnych potworkach innym razem. Dobrze, że mimo złego wrażenia z tamtych pozycji jednak sięgnąłem po inne książki „Kurca”, mało brakowało a przegapiłbym taką perełkę jak „Kolorowe zeszyty”.

Żeby się trochę jednak poprzyczepiać, to jako minus można wymienić czarno-białe ilustracje oraz nieco literówek. Bardziej poważnych błędów nie zauważyłem, choć też nie wszystko weryfikowałem, jedynie w oczy rzucił mi się opis rysownika przy okładce albumu „Podróże Gulliwera”, gdzie wymieniono Marka Szyszko. Prawdopodobnie błąd wynika z kopiowania informacji, gdyż w tekście już prawidłowo podany jest Zdzisław Byczek.

Ogólnie, dla mnie świetna pozycja, prawdziwa perełka, i czekam z utęsknieniem na więcej książek spółki Marcin Osuch i Konrad Wągrowski. Polecam!