Cykl "Jack Reacher", pamiętam, zacząłem czytać od tomu 14-ego. Tak, może i wygląda to dość dziwnie, jednak "61 godzin" spodobało mi się na tyle, że dopiero po jakimś czasie (nie jest to faworyzowany przeze mnie gatunek literatury popularnej ani styl miary pisarskiej, więc nie garnąłem się ,,hulajdusza" od razu do kolejnych tytułów z tego cyklu) ponowiłem cykl swej czytelniczej przygody z Jackiem Reacherem. I tak poszło: najpierw tom 1, potem 2, 3 itd. Zakończyłem serię takowej beletrystyki na "Podejrzany" - tomie czwartym, a było to szmat czasu w przeszłość, 3 lata temu, 18 lutego - prowadzę osobistą biblioteczkę z wyraźnie zaznaczonymi datami przeczytania różnego rodzaju książek: od komiksów, przez biografie a skończywszy na literaturze popularnonaukowej czy popularnej, jak fantastyka, horror itp. "Jack Reacher" to mocna rzecz, opowiadająca o badasssie współczesnych czasów, o człowieku Widmo, nieco innej wersji MacGyvera.
Zarysowany na tle surowej totalitarnej czerwieni wizerunek ,,wielkiego" Kim Dzong Una, jak widać na grafice poniżej, wiele mówi o nim samym. Fakt, może i kolejny z Kimów nie jest jak niezrównany Jack Reacher czy MacGyver, jednak mimo wszystko jest to postać ciekawa i kontrowersyjna, i to na tyle, że przykładowo jego wpływ na wizerunek ludzi odnośnie obrazu Korei Północnej we współczesnym świecie, jest tak specyficzny, że jakoś sprawia, abym sięgnął po reportaż Anny Fifield pt. "Wielki następca. Niebiańskie przeznaczenie błyskotliwego towarzysza Kim Dzong Una"...