Watts ma naprawdę fajne pomysły z okolic hard sf, czego dowodem jest choćby Ślepowidzenie, ale niestety jego warsztat pisarski pozostawia wiele do życzenia, czego dowodem jest choćby Ślepowidzenie. Niestety Echopraksja już taka fajna nie jest, moim zdaniem rzecz jasna - ja się np. przy niej meczylem (ale wiem, ze niektorzy piali z zachwytu) i juz dzis ledwo pamietam o co w niej chodzilo. Watts to łebski facet, a jedna z cech łebskosci jest zdawanie sobie sprawy ze swoich niedomagan i niedociągnięć, i dlatego mysle, ze dobrze wie, iz nie jest Proustem i ze wlasnie z tego powodu w Echopraksji zamiescil rysuneczek planu rozkladu pomieszczen statku kosmicznego, w ktorym toczy sie akcja, bo w Slepowidzeniu jego opisy otoczenia pozostawialy naprawde duzo do zyczenia. Tak czy siak, ja w koncu musze przeczytac jego Trylogię Ryfterów, ale wciaz sie boje, ze moge za bardzo cierpiec podczas jego opisów.
Z Solarisem ma tyle wspolnego, że tu i tu podejmowany jest problem czym jest (samo)świadomość i czy nasza komunikacja z innymi swiadomymi istotami we wszechświecie jest w ogole mozliwa ze względów psychologiczno-epistemologicznych (to ostatnie ulubiony temat Lema).
--------------------------
Korzystając z okazji chcialbym polecic książkę z nieco innej beczki (tj. nie SF), ktora zrobila na mnie ostatnio bardzo duze wrazenie: "Zaułek koszmarów". Szkoda, ze jej autor, W.L. Gresham, napisal tylko jakies 4-5 rzeczy, bo genialny z niego byl pisarz.
--------------------------
Skoro jeszcze nie skonczyl mi sie czas do edytowania, to jeszcze jedna rzecz: "Nawiedzony dom na wzgórzu" Sh. Jackson. Ale to ładne!!! Wiem, ze zrobiono serial, ale nie ogladam TV i nie wiem jak to sie ma do ksiązki, ale te ostatnia polecam, bo delikatniejszego i bardziej kobiecego horroru nigdy nie czytalem. W sumie to nawet nie jest horror, tylko dramat psychologiczny. Te wszystkie Kingi ze swoimi plastikowymi wampirami i wilkołakami niech sie schowaja.