Co do całej tej publicznej "zbiórki", to mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony fajnie, że padł pomysł specjalnego zeszytu, na pewno wiele osób (w tym ja) przyjmie go z ciekawością. Z drugiej strony sugeruje to, jak słaby mamy rynek komiksowy, że uznani twórcy muszą "dziadować" o te kilka-kilkanaście tysięcy pożyczki od pasjonatów (bo w zasadzie na tym polega ta zabawa) i nie stać ich na wyciągnięcie tej kwoty z kieszeni (własnej albo wydawcy), aby sfinansować najpierw projekt, a później zebrać zasłużone owoce. Bo mam wrażenie, że nam jako odbiorcom, wciska się produkt (komiks) w ciemno (i przy okazji jakieś mydło i powidło, koszulki itp).