Uściślijmy: jak na komiks. Gdyby to była okładka jakiejś prozy, to wtedy jak najbardziej
Tak, domyślałem się takiego podejścia, choć założenie, ze funkcje okładki komiksu są inne od np.: okładek beletrystyki, mnie wydaje się z gruntu fałszywe, no bo czemuż okładkę komiksu ma stanowić bezkompozycyjne nadziubdzianie z wyśrodkowanymi komputerowymi literkami w estetyce dla nastolatków? Taki turucorp walczy, żeby poszerzać grono czytelników komiksu, no to ludzi z poza ma nagonić okładką Dobranocki?
A ta okładka jest dobra pod paroma względami, z czego wybija się: chcę wiedzieć, co się za nią kryje, odkryć tajemnicę. I ten, kto ją zrobił, zwyczajnie ma pojęcie o projektowaniu graficznym.
Opinia, że Ci się nie podoba, jest ok, natomiast, że to słabe jak na komiks - a przemalowany Wyeth to dobra okładka dla komiksu?
Niespecjalnie orientuję się w dziejach i kultowych pozycjach komiksowych, i mogę się mylić, ale czy ta okładka nie nawiązuje do któregoś Volverina?