No, nie spodziewałem się tak rozbudowanej odpowiedzi... Ale dzięki, doceniam. Ja jestem tylko skromnym klientem, odbiorcą waszego komiksu. Modele biznesowe mnie nie interesują. Napisałem o swoich odczuciach. Oczywiście wydawnictwo może prowadzić swoją politykę i wiedzieć lepiej co im się opłaca, ale ja jako klient wiem co mi się podoba (a co nie) i mam prawo decydować, czy komiks kupię (lub nie).
Ależ oczywiście.
Tyle, że w przypadku "Wydziału" musimy sobie tutaj wyjaśnić kilka kwestii (żeby było naprawdę jasne o czym rozmawiamy)
To nie jest projekt robiony na zasadzie "kilku kolesi robi komiks, a wydawca bierze, wydaje i dystrybuuje jak chce".
Wydawca, czyli Ongrys, to praktycznie jednoosobowa firma, przyszliśmy do niego z gotowym formatem, bo jako jedyny w kraju jest w stanie (i jest zainteresowany) wydawać i dystrybuować regularną serię zeszytów (w oparciu o tożsamy model wypracowany na reedycji "Żbika").
Robimy serię "od zera", bazując na doświadczeniach i porażkach wielu wcześniejszych rodzimych zeszytówek.
Każdy z nas ma, mniejsze lub większe doświadczenie w branży, niemniej uważnie pochylamy się nad wszelkimi uwagami czytelników, nawet jeżeli wydają się być kompletnie odklejone (naprawdę, z całym szacunkiem).
Nie stoi za nami żadne korpo ani instytucja państwowa jak ma to miejsce przy niektórych rodzimych seriach.
Nie chcemy jednak ograniczać się do fanowskiego formatu, jak robi to np. Sol Invictus.
Koniec końców to oczywiście i tak czytelnicy zadecydują czy taka rodzima seria zeszytów ma rację bytu.
Jeśli się uda, to super, jeśli nie, trudno. Analizą tego czy zaważyły puste strony wewnątrz okładki, czy raczej zbyt słaby rynek kupujących rodzime komiksy, będą się zajmować teoretycy i specjaliści wszelkiej maści, przez lata
