Dla mnie w momencie ukazania się, ten komiks to było ogromne zaskoczenie in minus. Zwłaszcza kolory. Chociaż w pierwszym tomie, jeszcze "niewiedźminowym" i tak były chyba najlepsze. Pamiętałem jeszcze ilustracje Polcha do opowiadań, w pierwszym wydaniu książkowym były, i wiedziałem, że Polch potrafił naprawdę nieźle Geralta narysować, tą swoją klarowną kreską. A tu jakieś to chropawe, jakby ktoś ołówek kserował. Później dowiedziałem się, że rzeczywiście tak było. No i do tego cyklu Polch pierwszy raz miał inkera. Nie pomnę już, jak się chłopak nazywa, ale w dużej mierze chyba też jego obciążano za nieudolność rysunków.
Tym niemniej, do komiksu często wracałem. Coś w sobie miał. Ostatecznie, patrząc na inne polskie dokonania na komiksowym polu, uznałem ten komiks za prawie dobry. Chciałbym go kiedyś przeczytać w wersji Noir, wydaje mi się, że to by mu bardzo pomogło.
Co do udziału parowskiego, to moim zdaniem jego praca przypomina to, co zrobił z opowiadaniami Netflix- pewną subtelność, coś co pozostawało w sferze domysłu, gdzieś poza kadrem, tutaj wali nas prosto w pysk jak nieświeży szczupak z Kajka i Kokosza.
Ps, jednak nie, najlepsze kolory to miał tom ostatni- Zdrada