Sporo tego miałem w wydaniach od Prószyńskiego, może nawet komplet? Później to spieniężyłem, razem niestety z Księgą Zero i Księgą 80-lecia, tych dwóch ostatnich trochę teraz żałuję, bo to były bardzo fajne edycje. Ogólnie lekturę miło wspominam, im później, tym mocniej zaczynały mnie drażnić rysunki i fabuła, ale to raczej dopiero w tych tomach wydawanych przez Egmont, z tego co pamiętam pierwsze 25 ksiąg jeszcze trzymało poziom.
Pamiętam, że drażnił mnie zmienny format, tomy w dwóch rozmiarach, do tego część drukowana w pionie, a część w poziomie.
Tych historycznych wariacji nigdy nie miałem ochoty kupować, zawsze zdawało mi się, że jak dla mnie to za dużo moralizatorstwa. Nic w tych wydaniach nie wydawało mi się atrakcyjne czy zachęcające do kupna i to się raczej nie zmieni.
Na marginesie...
A gdzie magiczne słowo?
Jak nie wiesz, co oznacza słowo "prawdopodobnie" to proponuję zacząć korzystać ze słownika.