Może zmienią układ tekstu w komentarzach, bo to zgroza edytorska, wyglądało fatalnie.
3 literówki wyłapałem, ale czy to uprawni mnie do upominku? No nie wiem...
też myślę, że takich typowych skrimerów, garuleksów, czy innych bijących po oczach baboli tutaj nie znajdziemy. Ekipa Tytusopedii jest tego świadoma, bo podeszli naprawdę skrupulatnie do rzeczy. Oczywiście, każdy stary fan Tytusa zrobiłby to lepiej. Problem w tym, że dotąd nikomu innemu się nie chciało (oprócz Egmontu, ale tu litościwie spuszczam zasłonę milczenia..). Przeczytałem dotąd 2 pierwsze tomy, zacząłem od dwójki, którą machnąłem ekspresowo; jedynka na początku powolutku, po małym kęsie, bo ciężko strawny dosyć sam początek (ze 3 pierwsze serie). Byłem świadom tej zapory, dlatego właśnie zacząłem Tytusopedię od środka. Później wchodziło już bardzo gładziutko. Trójkę mi wykupili, a nie miałem na początku na nią ciśnienia, bo sklasyfikowałem ją jako okres pokanoniczny, a się okazuje, że jednak nie do końca prawidłowo. Czekam na budżetowe wydanie, być może mi wystarczy.
A ogólnie, to nigdy nie miałem się za ultrafana Tytusa, jednak Tytusopedia to był chyba mój numero uno wśród wszystkiego, co kupiłem bądź przeczytałem przez ostatni rok, może więcej.
Skorzystam z okazji i podziękuję stąd wszystkim, którzy się do niej przyczynili: sękju!!