A propos wystawy DC - czy była wystarczająco "obiektywna i całościowa"?
Na niej także królowały jakieś ramoty sprzed 50 lat, a współcześni komiksiarze zostali kompletnie zmarginalizowani przez concept-arty z filmów. Cóż, widocznie w USA też mają beznadziejnych kolekcjonerów, skażonych własnymi preferencjami i uprzedzeniami. A może to wina amerykańskiej kolesiowskiej koterii?
Meh, wystawa nazywa się "Sztuka DC, świt superbohaterów", rozumiem, że "świt" oznacza teraz "przegląd ostatnich 50 lat"? Nawet na Jowiszu świt nie trwa tyle, no chyba, że przeprowadziłeś się w okolice Kryptona?
Dobra, wracając do tematu, chociaż nadal w temacie wystaw, fajnie czyta się opowieści dziwnej treści, i bardzo się cieszę, że widzicie przyszłość tylko i wyłącznie w eksponowaniu "odgrzewanych kotletów", rozumiem, że na podobnych zasadach miałby być budowany rynek "grantów"?
Wsparcie, ale tylko dla tych, którzy przyciągają tłumy? Najlepiej tylko klasyków, bo tego chcą ludzie?
Średni czas wizyty na wystawie CCW to pięć minut (wiem, bo sprawdzałem z zegarkiem w ręku), jasne, przewalają się tłumy, ale ich aktywność i zainteresowanie jest na poziomie wizyty w centrum handlowym.
Nie wiem jaka jest właściwa droga dla krajowego komiksu (tzn. wiem, bo to po prostu multum różnych dróg i dróżek), jednak to co tutaj postulujecie to najgorszy koszmar jaki można zgotować rodzimym komiksom.
Odgórnie przydzielane granty, z wykluczeniem wszystkiego co nie jest "klasyczne", serio?