Ramirez, a może lepiej by było, gdyby za wydawanie polskich komiksów wzięły się wydawnictwa z zapleczem finansowym? No wiesz, takie, które nie bałyby się wydać komiksu w większym nakładzie i nie musiałyby sprzedać wszystkiego w ciągu roku. Jeśli chce się stworzyć rynek, to trzeba trochę zainwestować, a nie łatać dziury z miesiąca na miesiąc. Dla mnie szczytem tej patologii jest Timof, znany swego czasu z nakładów rzędu 200 egz. Chyba niewiele się od tego czasu zmieniło, skoro wciąż potrafi drukować na cyfrze.
Kolejna porażka to dystrybucja. Podobno kilkanaście lat temu polscy mikro-wydawcy próbowali stworzyć wspólną sieć odbiorców u lokalnych księgarzy i skończyło się na kilkuset dłużnikach, zalegalijącym wydawcom za towar. Nie bardzo ja w tę opowieść wierzę, ale mogło tak być. Może warto powtórzyć eksperyment, żeby komiksy nie były dostępne wyłącznie w empikach i internecie?
W autorów też trzeba inwestować. Zdaje się, że tylko Egmont i KG stać na zaliczki, ale nie sądzę, żeby nawet u nich było to regułą. W Egmoncie widać skutki tej aktywności, chociaż na razie tylko w segmencie dziecięcym. Autorzy z Konkursu im. Christy wydają kolejne albumy. Można? Można, tylko trzeba mieć kasę i chęci.
Ale co proponujesz?
Autorzy, którzy nie mogą utrzymać się z publikacji komiksów powinni zaprzestać twórczości? Wtedy "standardy" pójdą w górę i otrzymamy "możliwości oceny danego produktu"'? "Pseudo-rynek" przestanie istnieć?
Czy Ty w ogóle czytasz to co piszesz? I nie wstydzisz się potem?