Jako krętacz mógłbym poprostu napisać, że Tobie się jakieś kółko zamknęło, ale sobie podaruję
Zgodnie z Twoją wizją:
- mamy kiepski komiks, OK
- 6,8 K do podziału dla autorów to więcej niż zarabia robotnik w fabryce, chyba w Pakistanie.
- polski rysownik jest w stanie rysować 22 strony co miesiąc, miesiąc w miesiąc, przez rok. Jak rozumiem opłacisz mu ten ZUS, i zagwarantujesz stały dopływ gotówki, będziesz miał również 100% pewność, że w tzw. międzyczasie nie dopadnie go przemęczenie, deprecha albo jakaś kontuzja kręgosłupa, oczywiście masz tę pewność dzięki osobistym doświadczeniom.
- koszt wyeksponowania tytułu na standzie w salonikach będzie porównywalny z zyskami, ale to przecież dla Ciebie żaden problem.
- niższą sprzedaż w salonikach zrekompensujesz sobie napadami na banki albo "kredytem w providencie", żaden problem.
- oczywiście przy okazji udało ci się zredukować czas sprzedaży do jednego miesiąca, czyli komiks przemknął przez kioskowe półki, a cykl rozliczeniowy trwa 3 miesiące, przecież to żaden problem, że masz co miesiąc zwroty, które magazynujesz, a kasa spływa co kwartał. A, OK, nie masz zwrotów, sprzedałeś cały nakład, zapomniałem z kim rozmawiam.
Spoko, szacun, zaorałeś mnie doszczętnie.
Idę łkać w kącie, możesz sobie dalej tutaj snuć swoje recepty na wszystko (wiem, wiem, nie potrzebujesz przecież mojego pozwolenia, przepraszam, że się ośmieliłem coś takiego zasugerować, za wysokie progi, ciągle popełniam takie faux pas).