Napisać dobre i angażujące postapo to ciężka sprawa. Wielu próbowało i upadło niczym świat, który kreowali. Na naszym rynku komiksowym z tym niełatwym zadaniem postanowili stanąć w szranki Daniel Gizicki wraz z rysownikiem Krzysztofem Małeckim (później do zespołu dołączyli Łukasz Rydzewski i Grzegorz Pawlak). Oto jak oceniam ich starania. Przed Wami recenzja serii "Postapo".
Na wstępie zaznaczę, że opisywana seria, to wydawany niezależnie tytuł, który swój żywot zaczął w 2013 roku. Przez te dwanaście lat otrzymaliśmy 4 zbiorcze wydania oraz zeszytowy dodatek. Bohaterem głównej serii jest Marcin Tramowski, który w realiach apokalipsy próbuje zachować resztki człowieczeństwa i wyrusza na poszukiwania żyjących członków rodziny. Wraz z nim obserwujemy upadek świata oraz kręgosłupów moralnych u bliźnich. Dla większości liczy się jedynie przetrwanie. Rzeczywistość nie pieści nikogo i co chwilę dostajemy ciężarem gatunkowym między oczy. Dla weteranów postapo nie będzie tu żadnych nowości, jednak wciąż będą czerpać radość z kolejnych rozdziałów. Twórcom udało się zbudować angażujące postacie, którym chcemy kibicować. Świetnym zabiegiem jest dobudowanie do głównej osi fabularnej historii osady, którą zbudowali znudzeni życiem w korporacyjnych realiach bogacze. Zamiast codziennego wyścigu szczurów w Mordorze, zapragnęli oni pięknej uśmiechniętej społeczności, która żyje z solidarnej pracy własnych rąk w zgodzie z naturą. Oczywiście postnuklearne realia szybko zgniatają ich wizję świata i ukazują im w jak wygodnym środowisku miejskim przyszło im do tej pory żyć. Ogromnie doceniam rozwój scenarzysty na przestrzeni serii. Daniel z każdym kolejnym rozdziałem pisze lepsze dialogi, a jego decyzje fabularne zyskują na oryginalności.
Krzysztof Małecki bardzo dobrze kadruje poszczególne sceny, potrafi pokazać bezwzględność świata i ludzi. Doceniam jego szczegółowość w kreowaniu wielowątkowych kadrów. Są tu rysunki, na których dzieje się wiele na raz, a wszystko to zostaje idealnie oddane. Utrzymana w bieli, czerni i odcieniach szarości historia zyskuje dzięki takiemu wachlarzowi barw. Wybornie podkreśla to nastrój opowieści.
Postapo to opowieść obyczajowa w świecie postapo. Zamiast zmutowanych stworów, mamy tu ludzkie potwory, które swoimi wyborami udowadniają, że sami dla siebie stanowimy największe zagrożenie. A świat postapokaliptyczny uwypukla wszelkie nasze pęknięcia w kręgosłupach moralnych. Czekam na kolejne zeszyty z wypiekami na twarzy. Sięgacie po tę serię i wspierajcie niezależnych twórców!
MOJA OCENA 8️⃣/🔟