Autor Wątek: Komiksy Szarloty Pawel  (Przeczytany 5414 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Eyeless

Odp: Komiksy Szarloty Pawel
« Odpowiedź #30 dnia: Pn, 09 Październik 2023, 19:52:58 »
Ja też :) ... kiedyś nawet przez chwilę zastanawiałem się skąd ten "byk" w imieniu

Offline Zwirek

Odp: Komiksy Szarloty Pawel
« Odpowiedź #31 dnia: Pn, 09 Październik 2023, 20:24:40 »
Nie ty jeden, to był jej pseudonim.


Offline Deg

Odp: Komiksy Szarloty Pawel
« Odpowiedź #32 dnia: Pn, 09 Październik 2023, 20:26:04 »
Ba... ja kiedyś myślałem, że w niektórych książkach pod napisem "Czytelnik" trzeba wpisać swoje nazwisko... :)

Ech, były czasy ;)

@Zwirek: poważnie? :o

 ;D
This is my truth, tell me yours.

Offline 79ers

Odp: Komiksy Szarloty Pawel
« Odpowiedź #33 dnia: Pn, 09 Październik 2023, 20:41:12 »
Eugenia Joanna Pawel-Kroll

Offline Spiff

Odp: Komiksy Szarloty Pawel
« Odpowiedź #34 dnia: Nd, 15 Październik 2023, 19:23:56 »
Starsze historie Egmont niemiłosiernie pomniejszył.
Miałem gdzieś porównanie wydania książeczkowego i oryginalnego ze ŚM , jak znajdę to wrzucę.

Znalazłem!

"Na wakacjach" , "Odwiedziny smoka" , "Szalony eksperyment" , "Szukajmy ciotki Plopp!"
Ś.M. vs. Książeczki



Spoiler: PokażUkryj



























przepraszam za fotki kiepskiej jakości - robione dawno temu marnym sprzętem . :-[
« Ostatnia zmiana: Nd, 15 Październik 2023, 20:51:29 wysłana przez Spiff »
- No i jesteśmy na bezludnej wyspie.
- Jaka tam ona bezludna! A ty, to pies?

Offline Zwirek

Odp: Komiksy Szarloty Pawel
« Odpowiedź #35 dnia: Nd, 15 Październik 2023, 19:30:28 »
Ktoś mi wyjaśni o co chodzi z tym zielonym kolorem w wydaniu Egmontu? Żarówka świeci na zielono, wybuch jest zielony, itd.

Online Martin Eden

Odp: Komiksy Szarloty Pawel
« Odpowiedź #36 dnia: Nd, 15 Październik 2023, 20:38:32 »
Ja też tego nie rozumiem.
Tam, gdzie trzeba chwalić Egmont, tam będę go chwalił. Np. za całą inicjatywę z KiK, Bedu itd.
Ale tutaj to po prostu zasługuje na wieczne potępienie.
Przecież to jest jakaś obelga, ta cała niedoróbka. Plus format, gdzie bodaj Szalonego Wynalazcy nie dało się czytać z racji tych małych obrazeczków.
Jak wydawać polskich klasyków to pokazał Ongrys, choćby poprzez Żąbielka tej samej autorki właśnie. I szkoda, że Kleks nie trafił właśnie do nich.
Pozostaje liczyć, że na rocznicę to poprawią, chociaż nie ukrywam, że w to wątpię. No, ale to zobaczymy.