Podpisuję się pod powyższym. Czwarty tom nie tylko utrzymuje wysoki poziom, ale wyraźnie przeskakuje poprzednie. Scenariuszowo to jest po prostu świetne. Taka słowiańska "Gra o tron" (no, pierwsze dwa tomy "Gry o tron"). Trup ściele się gęsto, wszyscy knują, a przy tym jest to zrobione bardzo zręcznie: poszczególne postaci mają swoje motywacje i są one zrozumiałe. Są dobre nawiązania do wcześniejszych tomów. I chociaż wiadomo jak się to skończy dla Mieszka, to nie wiadomo co jeszcze wydarzy się po drodze. Czekam z niecierpliwością.
Rysunkowo natomiast mamy sinusoidę: momentami jest genialnie (malowane obrazy przyrody), a momentami średnio (niektóre twarze przypominają karykatury). Postęp od pierwszego tomu jest jednak bardziej niż widoczny.
Oczywiście jest też trochę schematyzmu: Mieszko wygląda i zachowuje się jak skrzyżowanie Janosika ze Skrzetuskim (no dobrze, momentami robi się z niego berserk), a część jego przeciwników to już za wygląd chciałoby się odstrzelić.
A, i jeszcze plus dla autora za uniknięcie pirogizmu. Wiecie: "Niemce na gród się walą, nasi górą, krew się leje, Swarożyc się swaroży, a antylopa się gnu. Żerce, jak to żerce, żrą i używają czarów w stosunku. Do wszystkich". Wprawdzie w całej serii i Niemce na gród walą, i Swarożyc się swaroży - ale jest to zrobione na tyle dobrze, że nie popada w parodię. Dla mnie polski komiks roku.