Po lekturze "Archiwum ekspansji" naszła mnie myśl, że moja przygoda z komiksami Marka Turka zatoczyła koło. Pierwszym komiksem turucorpa jaki przeczytałem było "Bambino" w "Czasie komiksu". Swoją drogą magazyn ten w czasach licealnych ukształtował w pewnym sensie moje spojrzenie na współczesny polski komiks. W każdym razie zerknąłem po lekturze do oryginalnego Bambino i jednak bardziej mi się ta historia podoba w oryginale niż w zremasterowanej wersji. I to nie przez wnuczka, który stracił włosy (alter ego autora)?
Jako całość zbiorek prezentuje jednak solidny wysoki poziom, również graficznie. Fabularnie jest przewrotnie, pesymistycznie. W jakimś stopniu, jakkolwiek by to nie brzmiało, jest to próba mierzenia się z demonami ludzkiej natury i ocena ta nie wypada dobrze. Świetna okładka, wyśmienita czerń w środku, co wbrew pozorom nie jest tak powszechne jak powinno być. Po lekturze czuć pewien niedosyt, bo chciałoby się czegoś więcej w tych klimatach, jakiś dłuższy metraż. Tym niemniej polecam.