Ech, Kleksy to taki słabszy krewny Tytusa gdzie za Tytusa jest Kleks, ale klasyk klasykiem i nie mogłem przejść obojętnie obok pierwszego tomu Kleksa, głównie poprzez sentyment do świetnego odcinka jego przygód - Pióro kontra Flamaster - który spokojnie trzyma poziom najlepszych Tytusów i bije na głowę wszystkie Tytusy po XX księdze. A czytałem jeszcze Złoto Alaski, też był dobry ale pamiętam go mniej.
Jednak najlepsze dopiero będzie w kolejnych dwóch tomach, bo tutaj te krótkie historyjki zebrane do kupy gdzie część się powtarza w lepszej szacie graficznej, teraz to tylko ciekawostki z początkowych przygód. Ale Kajtek i Koko czy Tytus też zaczynali od takich prostych historyjek zanim powstały z nimi najlepsze rzeczy.
Realnie pierwszy tom warto mieć dla dodatków i jednego albumu - Porwanie księżniczki.
A mały format może przeszkadzać chyba tylko w jednym rozdziale - Na wakacjach (1979). Reszta jest ok.