To ja może znów zacytuję:
Niby najpierw piszesz o Thorgalu, ale jednak potem o Rosińskim. No więc ja się pytam - dlaczego komiks polski miał pecha z powodu Rosińskiego? Na moje oko to jest tęga nadinterpretacja faktów. Ale jeśli na Twoje oko nie jest (a najwyraźniej nie), to proszę jednak o wyjaśnienie stanowiska "młodego klasyka", na którego się powołujesz. Rozwiń tę swoją "rybkę", bo po coś ją przywołałeś.
Szkoda, że nie cytujesz w całości
ale przynajmniej zbliżasz się to rzeczywistej treści moich wypowiedzi, zamiast domniemywać, co tam niby można odczytać.
Ten cytat (z pamięci, i zapewne niedokładny) jest sprzed lat (co wyraźnie zaznaczyłem) i odnosi się do konkretnych oczekiwań (zachodnich wydawców, ale i czytelników), które pojawiały się praktycznie każdorazowo, kiedy ktoś z kraju próbował zaistnieć zagranicą. Takiego "nowego Rosińskiego" chcieli zrobić chociażby z Ozgi, Mazura, Wyrzykowskiego czy Kowalskiego. Tam gdzie prace Bilala były furtką dla Maleeva czy Zezelja, tam od autorów komiksów znad Wisły (i Odry) oczekiwano grzecznego podporządkowania się klasycznej konwencji formy "Thorgala".
I, moim zdaniem, przez lata podobne oczekiwania pojawiały się ze strony masowego odbiorcy w naszym kraju (co zresztą pokutuje do dzisiaj).
Czy było to główną przyczyną "komiksowej smuty"? Nie.
Czy "Thorgal", jego popularność i konwencja graficzna, przełożyły się, jako jeden z wielu elementów, na "komiksową smutę"?
Moim zdaniem zdecydowanie tak.
Czy jest w tym jakaś "wina" Rosińskiego?
A niby jaka? Że robił swoje? Że zdeterminował swoją pracą oczekiwania rynku?
Przecież o to nie można mieć pretensji.
Czy rodzimy rynek wyglądał by inaczej, gdyby taka rola przypadła np. Skarżyńskiemu?
Nie wiem, ale mogę gdybać (bo kto mi zabroni
), że być może tak.
Jeszcze coś mam wyjaśnić?
BTW @Bender, nie ignoruję Ciebie, po prostu staram się najpierw wyjaśnić co bardziej "gorącym głowom" o co mi chodzi
Mam nadzieję, że nigdzie się nie śpieszysz?