Sprawa jest bardzo przykra.
Nie wiem czy to byli bliscy, czy dalecy krewni, ale ich postępowanie szokuje.
Dla mnie jest to smutne potwierdzenie niskiego statusu komiksu w Polsce, spadkobiercy zmarłej autorki wywalają na śmieci pamiątki jej twórczości i najwyraźniej nawet nie przyjdzie im na myśl :
-"a może dla kogoś te rzeczy mają znaczenie?"
-"a może da się na tym coś zarobić?"
Jeżeli krewni autorów w ten sposób podchodzą do ich twórczości to czego wymagać od innych?