Których wielu serii ? Bo pod serie to można podciągnąć jedynie Funky'ego Kovala i Ratmana. Wszystkie inne polskie komiksy drukowane w F i NF były jednorazowe (a niektóre nawet niedokończone jak Larkis) i do tego jak często ubolewał Parowski, nie cieszyły się szczególnym zainteresowaniem czytelników, nie zostały też wydane w postaci albumowej. Notabene narzekającym na "Lila i Puta" w NF przypomnę, że w latach 90 drukowano tam paski z Garfieldem.
Czyli wydawanie komiksu robionego w odcinkach nie jest wydawaniem serii?
Nie wiem skąd bierzesz taką formę kwalifikacji i z czego ona wynika?
"Komiks jednorazowy" to jakaś efemeryda słowna? Chodzi o późniejszą funkcję papieru, na którym był drukowany?
np. "Człowiek bez twarzy" Kasprzaka był serią odcinków (każdy rozpoczynał się streszczeniem wkomponowanym w planszę), a nie "albumem pociętym na kawałki" (jeśli już tak bardzo chcesz się czepiać słówek), "Chemia" Ogazy też powstała jako odrębne epizody.
Z rzeczy wydawanych później w albumach pojawiło się min. "Mikropolis", niestety nie wydano w formie albumu "Mars 1977" Ogazy, chociaż powstały dwa albumy tego cyklu (tylko jeden pojawił się w NF), a, i jeszcze "Likwidator" się pojawił.
A "Garfield" szedł dodatkowo a nie zamiast, więc słaby argument.