Dobra jak tak przeglądam (w końcu) bibliografię Christy na tym blogu Na Plasterki (nie znałem go wcześniej!) i widzę tę mnogość wydań i jeden wielki bałagan z wydaniami albumowymi, to dochodzę do wniosku, że przy takich integralach byłaby kupa roboty i nie wiem, czy Egmontowi się chce. Nie mówiąc już o kłótniach między poziomowcami i pionowcami, które bez wątpienia by się wywiązały.
Mam też uczucie niezgody na to, że porobiono z 2 tomów o różnych nazwach 3 (!) o takiej samej nazwie...
EDIT: kurde no tak się zbulwersowałem tymi wydaniami pionowymi, że masakra. Wcześniej o tym w ogóle nie myślałem, ale teraz patrzę i wyobraźcie sobie, że rysujecie komiks, a wydawca przestawia wam panele jak chce. Kolorowanie nowe czy stare mi nie przeszkadza, bo np. Asterix też był miliard razy kolorowany na nowo, ale zmiana kompozycji strony to przesada.
Właściwie chciałem odświeżyć kolekcję i kupić na nowo wszystkie tomy, by mieć w formie spójnej na półce, ale jak tak myślę, to już wolę swoje poziome żółte wydania pobazgrane i podarte niż to nowe coś. Kupuję tylko te, których mi brakuje.