Do komiksowego debiutu autorki zabierałem się jak pies do jeża, Exist od dawna wpadł mi w oko dzięki swej intrygującej warstwie graficznej, ale jakoś nie podjąłem kroków w celu zapoznania się z nową serią na naszym rynku. Czemu? Dobre pytanie, sam nie mam konstruktywnych argumentów dlaczego tak się stało, natomiast co się odwlecze...
Muszę przyznać, nie zawiodłem się! Dostałem z jednej strony to czego się spodziewałem po zapoznaniu się z kilkoma grafikami krążącymi po necie czyli pewną siebie kobietę, dążącą do realizacji wybranych przez siebie celów. Bez zbędnych kompromisów. Z głową uniesioną do góry, niczym Jon Bernthal w Netflix'owym przeboju. I z pewnością nie jest to jedyne nawiązanie do amerykańskich serii. Na ulicach spotkać możemy kolejnego gościa z chaotyczną fryzurą oraz papierosem w ręku, mający pewnie w przyszłości swoją rolę do odegrania. Autorka posiada swój styl, bez problemu możemy rozpoznać jej prace przeglądając facebooka czy inne portale. Perfekcyjnie nasycona czerń w połączeniu z zapachem kwitnącej wiśni idealnie odwzorowuje talent Moniki Laprus-Wierzejskiej. Bo właśnie tak interpretuję te plansze, z jednej strony kadrowanie w stylu amerykańskim, z drugiej delikatność w liniach niczym w mangach.
O czym w ogóle jest Exist? O wariacji przyszłości, chociaż już na wstępie można z tym dyskutować. Inaczej o przyszłości, która może nadejść za kilkanaście albo kilkadziesiąt lat. Sama autorka ustala datę na 2025 rok, a miejscem akcji tuż obok naszego świata staje się Cyberprzestrzeń. Dająca ludziom całkiem nowe możliwości, w tym szczególnie próby oszukania ludzkiego, biologicznego zegara. Podobnie jak w Blame! dostęp do niego maja tylko nieliczne jednostki, a główna bohaterka jest jedną z nich. Sporo zostaje owiane nutką tajemnicy i to kolejna wspólna cecha kultową mangą Tsutomu Nihei.
Żałuję, że nie wsparłem Exist na portalu crowdfundingowym. Dla mnie to odkrycie 2019 roku, jeżeli chodzi o nasz polski ryneczek. Natomiast dzisiaj w delikatnym stopniu naprawiłem swój błąd, dołączając do grona patronów na patronite. Nie chcę przesądzać swoich zachwytów nad scenariuszem, bo doskonale wiem że zapoznałem się dopiero ze wstępem, jednak bez żadnych przeciwskazań mogę napisać że czuję się zaciekawiony jakie dalsze przygody czekają na uroczą długowłosą dziewczynę.
Exist to część pierwsza z planowanych trzech, a więc z niecierpliwością oczekuję kontynuacji. Jak widzę na Gildii komiks jest już niedostępny, także liczę że będzie to pozytywny kop dla kolejnych inspiracji i zapału do pracy