Doman był jednym z pierwszych moich komiksów, jakie pamiętam i był to "Pogromca Smoków", czyli nic innego, jak przeróbka legendy o smoku wawelskim. Do czasu pojawienia się zbioru nie znałem innych historii z jego udziałem lub nie zapadły mi w pamięci, choć wiem, że takowe były.
Sentyment sentymentem, ale do dziś pamiętam ten błyszczący papier, piękne, kolorowe ilustracje i przede wszystkim opowieść osadzoną w swojskich klimatach.
Nigdy nie kojarzył mi się z Conanem, był zwykłym "zdrowym" chłopakiem, który "potrafił odnaleźć się" na tle przedstawionych wydarzeń niejako związanych z naszymi dziejami.
Temat podań jak najbardziej na czasie godny przedstawienia młodszemu pokoleniu lub tym, które słabo je znają.
Oprócz przyjemnej kreski, wspaniała kolorystyka i rozłożenie światła - miło, że zdecydowano się na wznowienie w postaci zbiorczej. No to pora zarobić zaległości