Ostatnio miałem przyjemność przeczytać Opus i jestem zaskoczony, że tak cicho przeszła u nas premiera tej mangi. Fabuła w wielkim skrócie - autor zostaje wciągnięty do własnego dzieła i poznaje postaci które sam stworzył. To jak ta manga bawi się z czytelnikiem jest na swój sposób urzekające. Jednak to co stanowi największą siłę oddziaływania tego dzieła to fakt, że manga nie ma zakończenia. Rozdział który znaleziono w szufladzie Kona po jego śmierci, wbrew niektórym opisom tak naprawdę nic nie zamyka a jest tylko wewnętrznym dialogiem autora. Po lekturze zostaje wielki niedosyt i żal ponieważ chcielibyśmy poznać zakończenie a wiemy, że nigdy to nie nastąpi. Kreska klasyczna, przypomina trochę Otomo. Niesamowicie metafizyczna lektura.