W mrocznym, zbudowanym warstwowo świecie panuje chaos. Killy, tajemniczy mężczyzna o ciele dziecka, przemierza kolejne kondygnacje w poszukiwaniu posiadacza genu terminala sieciowego, gdyż tylko ktoś taki może nawiązać bezpieczne połączenie z siecią. Na skutek epidemii, która wyniszczyła ludzką rasę, geny te niemal zupełnie zanikły. Czy uzbrojony w niepozorną, acz niezwykle potężną broń Killy zdoła pokonać przeciwności losu i odnaleźć to, czego szuka? Witajcie w przytłaczającym świecie Tsutomu Niheia, gdzie próżno szukać łatwych odpowiedzi na dręczące nas pytania...
W wielu miejscach określana jako klasyka cyberpunka manga autorstwa Tsutomu Niheia ("Abara", "Rycerze Sidonii") oraz jeden z kilku tytułów, które JPF wypuścił u nas w specjalnej edycji - w powiększonym formacie i HC. Całość składa się z sześciu tomów + prequela.
Właśnie skończyłem tom numer jeden. Lektura "Blame!" mija bardzo szybko, mimo 400 stron całość można skończyć w moment, co spowodowane jest konstrukcją całej opowieści. Pierwsze skrzypce grają tutaj rysunki, do których od czasu do czasu autor dodaje trochę dialogów. W pierwszej chwili nie byłem przekonany do tego sposobu opowiadania historii, dalej chyba nie jestem całkiem, ale po przejściu kilku rozdziałów idzie się przyzwyczaić i nawet przyjemnie czytało mi się (czy też oglądało) resztą. O fabule póki co niewiele można powiedzieć - na ten moment nie dostajemy wielu informacji o głównym bohaterze czy też przedstawionym świecie, od samego początku jesteśmy wrzuceni w wir wydarzeń i podążamy w niego razem z postaciami, ale trzeba przyznać, że praktycznie każdy kolejny rozdział dostarcza trochę nowych informacji i wizja, jaką snuje tutaj autor wydaje się być interesująca. Historia w pierwszym tomie jest mocno epizodyczna, ale mam wrażenie, że z dalszym rozwojem fabuły te poszczególne wątki zaczną się zbiegać w jedną całość.
Czuć, że Nihei lubuje się w przedstawianiu wszelkiego rodzaju technicznych szczegółów i skomplikowanych urządzeń i że w dużej części "Blame!" był dla niego pretekstem do oddawania ich na kolejnych ilustracjach - mnóstwo tutaj dużych paneli, czy też całostronnych, a nawet dwustronnych kadrów. I trzeba przyznać, że wszelkie elementy techniczne, cyborgi i mariaże elementów mechanicznych z ludzką tkanką wychodzą mu bardzo dobrze, czego nie do końca można powiedzieć o postaciach ludzkich. Te są rysowane bardzo prosto i bez większego przykładania się.
Przyznam, że mam trochę problem z tym tytułem. Jakkolwiek wydaje się to do czegoś dążyć i nabrałem ochoty na dalszą lekturę, tak mam ważenie, że całość lepiej sprawdziłaby się w formie filmu lub animacji, bo jednak całość opiera się na dynamicznej akcji i widowiskowości. Przy czytaniu towarzyszyło mi ważenie, że to jednak rzecz raczej młodzieżowa - zapewne z powodu głównego bohatera, który choć sam podkreśla, że nie jest dzieckiem, to bardziej wygląda na postać właśnie z serii dla młodzieży. Mam wrażenie, że gdybym czytał to mając te 17-18 lat, całość odebrałbym dużo lepiej. Mimo wszystko myślę, że skuszę się choćby na ten drugi tom, żeby przekonać się co dalej i może wtedy rozwieje się kilka moich obiekcji.
Za to na duży plus samo wydanie - edycja w twardej oprawie to kawał dobrej roboty ze strony wydawcy i wygląda to bardzo dobrze.