Eden niby odnosił się do problemów lat 90., ale dzisiaj widać, że jest aktualniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej. W komiksie nazywa się to "Propatria", jednak widać, jak na dłoni, że chodzi o współczesne megakorporacje. Szczególnie uzależnienie rządów od tegoż - użycie wojska dla odbicia rafinerii w Xinjiangu, przejęcie systemów inwigilacji, wysiedlanie całych grup etnicznych...
Ale historia i tak jest mocno niejednoznaczna. Chłopaka lubiłem, ale że jego staremu Propatria do dupy się dobierze, to miałem nadzieję; świętoszkowaty baron narkotykowy.
No i ostro kwasowa historia ze
zuploadowaniem swojej świadomości do krystalicznych naturalno-mistyczno-technologicznych konstrukcji i wysłanie jej w kosmos
, walka na noże trwająca cały tom, straszne cyborgi, telefon komórkowy jako modem do internetu w laptopie (ja tak robię; co prawda w komiksie jest przez kabel a IRL jest bezprzewodowo ale i tak uprzedziło to rzeczywistość) i tak dalej. Trudno znaleźć coś, za co Edenu nie można pochwalić.