Dziwne podejście miejscami. W końcu w jakimś tam stopniu gonimy zachodnie rynki, w końcu dostajemy ciekawsze pozycje, klasyki, fajniejsze wydania, to znowu narzekania, że nie idą w nowości, chociaż przez lata, kiedy wydawali tylko nowości, ludzie czekali na klasykę. Jeszcze niedawno wydawało się, że o niektórych rzeczach nie ma co nawet marzyć, bo za długie lub zbyt ryzykowne, a teraz, jak te tytuły pojawiają się w zapowiedziach, to znowu nie, bo za długo będzie wychodzić. A niby jak mają wydać 21 tomów? W rok? Niektóre serie wychodziły w oryginale latami i trzymały zainteresowanie czytelników, ale nie, my musimy dostać wszystko naraz, bo inaczej nie kupimy. Sami sobie w taki sposób pracujemy na to, że wydawcy pewnych rzeczy wydać nie chcą.