Czy ja wiem, ja tam przy Anime "Super" bawiłem się nieźle. Moim zdaniem bardzo dobrze, że to dalej klepią, bo seria żyje, a nie kwitnie pusty "mit" niepodważalnej zajebistości Zetki, napędzany przez pokolenie RTL.
Każda saga od Freezera po Buu biła na głowę Superkę. Złożoność fabuły, cel przyświecający bohaterom diametralnie różni się od pustej bitki ze znudzonymi bożkami. Wskrzeszenie zmarłych po najeździe Nappy i Vegety kierował podróżną na Namek, tam Goku został zmuszony to pierwszej transformacji po wysadzeniu Kuririn'a. Kolejna fazę zapoczątkowało pojawienia się Trunks'a z przyszłości i chyba najlepszą sagę zetki z Cellem w roli głównej, kiedy kolejny raz i zarazem nie ostatni dała o sobie znać duma Saiyan. Najpierw Goku zaryzykował losem swoich przyjaciół i całej planety aby wydobyć z Gohana uśpioną siłę, a następnie ten nie wykorzystał momentu na dobicie wroga i Songo musiał wysadzić się w powietrze razem z Komórczakiem. Do tej pory pamiętam paradoks tej chwili. Kiedy okazuje się, że Cell wcale nie umarł tłumacząc, że dopóki nie unicestwi się jego jądra w mózgu może się ciągle odtwarzać. A kilka chapterów wcześniej jego ciało ulega zniszczeniu od pasa w górę i oczywiście też powraca do żywych
I na koniec wielki finał Zetki, pełen nowych młodych bohaterów, poziomów mocy oraz przede wszystkim zmiany w charakterze Vegety gotowego do największych poświęceń. To wszystko dzięki terrorowi niepozornego Buu.
Dragon Ball GT i Super to już nie to samo, ale wcale nie mówię że powstały niepotrzebnie. Wręcz przeciwnie
Oby powstały kolejne, ale nikt absolutnie nikt nie przekona mnie, że te serie mają start do klasycznego Dragon Balla, który ukształtował cały świat i bohaterów.
Nową kinówkę muszę w niedalekim czasie nadrobić, czytałem że wynik finansowy jest bardzo przyzwoity a wręcz bardzo dobry, także kolejne są tylko kwestią czasu.