Na świeżo po pierwszym tomie kolorowej edycji. Fabułę DB oczywiście znam. Najpierw z anime, które towarzyszyło mi w dzieciństwie i pewnie gdyby zliczyć czas spędzony przed RTL7 wyszłoby, że całość oglądałem dobre kilka razy. Później też z samej mangi, której do końca co prawda nigdy nie przeczytałem (liczę, że teraz się to zmieni), ale doszedłem przynajmniej do połowy. Aczkolwiek to już parę ładnych lat, odkąd ostatni raz miałem ją w rękach, więc nowa wersja to była akurat fajna sposobność, żeby kolejny raz przejść tę historię.
Tak więc pokrótce na temat samej fabuły. Tom zbiera w sobie pierwsze 16 rozdziałów mangi, więc są to absolutne początki serii i czasy, kiedy świat Smoczych Kul był jeszcze czymś zupełnie innym niż to, z czym jest obecnie kojarzony. Na próżno więc szukać tu przedłużających się pojedynków z coraz silniejszymi villainami czy coraz to nowych transformacji i poziomów mocy, za to mamy powolne budowanie świata, wprowadzanie kolejnych postach i luźny komediowo-przygodowy ton. Początki DB były mocno humorystyczne i jeżeli ktoś oczekuje klimatów bliższych słynnej Zetki, będzie musiał jeszcze poczekać - i to całkiem długo, bo w mojej opinii pierwszą historią w podobnym stylu będzie dopiero saga o Piccolo Daimao (skądinąd bardzo dobra), która rozpocznie się w tomie dziewiątym. Ale nie znaczy to wcale, że wszystko wcześniej jest słabe - po prostu inne. Przed pierwszym pełnokrwistym przeciwnikiem czeka nas jeszcze cała masa przygód, podróży, poznawania nowych przyjaciół, poszukiwań Smoczych Kul, treningów i turniejów sztuk walki. Ja kupuję DB w obu wydaniach, mam oczywiście kupę sentymentu do tych wydarzeń, ale nawet po tylu latach czyta mi się o nich bardzo dobrze, a humor Toriyamy chociaż prosty, to pasuje do klimatu całości i po prostu działa.
Podobnie jak jego kreska, która jest dla mnie absolutnym kanonem i nierozerwalnie wiąże się z "Dragon Ballem". Jego rysunek jest bardzo czysty, kadry są stosunkowo proste, ale idealnie sprawdzają się zarówno w momentach humorystycznych, jak i podczas walk, które są bardzo wyraźne i przejrzyście poprowadzone. Bez problemu śledzimy każdy ruch postaci i ani na moment nie wkrada się żaden chaos. Koloryzacja według mnie jest udana. Oczywiście nie są to jakieś niesamowicie nałożone kolory, ale też nie tego bym oczekiwał. Styl jest utrzymany bardzo blisko tego, jak wyglądało anime i bardzo dobrze oddaje jego klimat, a na to właśnie liczyłem. Jest jeden mały zgrzyt - po dwóch pierwszych rozdziałach chyba zmieniła się koncepcja i niektóre kolory zostały zastąpione innymi, przy których manga została już do końca tomu. Zauważyłem konkretnie dwa - włosy Bulmy i ubranie Goku, gdzie w obu przypadkach są z początku stricte wierne anime, by później iść w kierunku znanym z oryginalnych kolorów mangi, tzn. włosy z niebieskich zmieniają się w fioletowe, a ubranie z granatowego na pomarańczowe. Jest to trochę niespójne, ale patrząc na to, że to jedyna taka zmiana, nie jest to jakoś bardzo rażące ani nie przeszkadza w odbiorze. Chociaż nie widzę powodu, żeby nie można było tego ujednolicić, jeżeli już zdecydowano się na taki krok.
Odnośnie edycji JPFu - zdecydowanie jest to najporządniejsza edycja, jaką dane nam było dostać i o jakiej nieraz wcześniej marzyłem. Twarda okładka, powiększony format, grubsze tomy, porządny papier (zgodnie z zapowiedzią nie jest to zwykła cienka kreda), solidny wygląd kolorów - te 42 zł z okładki to wręcz śmieszna kwota. Za dobrze już nie pamiętam, ale tak czytając różne miejsca w internecie, przewijają się głosy, że w normalnej edycji było trochę błędów, typu źle wlane dymki, interpunkcja, itp. - w wersji "Full Color" nie odnotowałem nic takiego. Bardzo fajne wydanie, czekam na następne tomy.