Ech, już piąty tom w sprzedaży, kusi twarda oprawa, a u mnie ciągle jedynka zalega na kupce wstydu... Trzeba się w końcu za to zabrać, bo ostatnio coś znowu nabrałem ochotę na mangę. Wcześniej trochę przekartkowałem i przynajmniej pod względem graficznym zapowiada się bardzo fajnie.
Rok później... W końcu przeczytałem pierwszy tom "Ality".
Będąc jeszcze w połowie, miałem ochotę rzucić ten komiks w kąt i stwierdzić, że niestety tym razem się rozczarowałem. Strasznie długo był wałkowany wątek pierwszego antagonisty, który większość czasu był dla mnie kompletnie nieciekawą postacią i bez sensu wydawało mi się poświęcać mu tak dużo uwagi. Te pierwsze rozdziały wydały mi się na siłę rozciągnięte, niby akcji było w nich sporo, ale faktycznej treści mało, przez co całość mi się dłużyła i nieco mnie wymęczyła. Zakończenie trochę uratowało i wzmogło moją ciekawość, co będzie dalej, więc postanowiłem, że dam szansę i doczytam do końca.
I tu nastąpił mały przełom, bo właśnie gdzieś od połowy zacząłem się wciągać i dalsza lektura była już dużo przyjemniejsza. Patrząc na konstrukcję fabularną, te 12 rozdziałów, które składa się na pierwszy tom, można podzielić na dwie osobne historie, z których jedna niejako wynika z drugiej. I właśnie ta druga opowieść miała w sobie wszystko to, czego brakowało mi w pierwszej - rozwój postaci, ciekawszą i bardziej rozbudowaną fabułę, trochę nowych informacji o świecie, w którym toczy się akcja i w końcu jakieś głębsze motywy niż nawalanka rozciągnięta na 100 stron. "Alita" nie jest co prawda pierwszą mangą autora, ale zdaje się, że potrzebował czasu, żeby się rozkręcić. Nie jest to jakiś niesamowicie głęboki cyberpunk, bo i chyba nie miał takim być, ale w dalszej części naprawdę nie jest źle.
Pod względem kreski jest różnie. Być może swoim postem wpiszę się w to mityczne uwłaczanie latom 90., ale ewidentnie widać z jakich czasów pochodzi ten komiks i że to rzecz już niedzisiejsza. W rysunkach dużo jest przesady, wyolbrzymienia i różnego rodzaju kiczu, a sama Alita wygląda jak lalka z sex-shopu (nawet kiedy już zmienia ciało na model berserker) i zwłaszcza w początkowych rozdziałach raził mnie sposób jej przedstawiania, gdzie kolejne kadry nieustannie starały się to uwydatnić różnymi jej pozami, a usta miała tak złożone, żeby przywoływać dość jednoznaczne skojarzenie. W późniejszej części jakoś przestałem na to zwracać uwagę - może się przyzwyczaiłem, a może to autor zaczął skupiać się na fabule, a nie taniej erotyce. Nadal jednak nie kupują mnie projekty niektórych postaci, np. drażniły mnie dziwne rysy twarzy towarzyszącego Alicie "Doktorka".
Mimo wad lektura była całkiem solidna. Trochę chyba spodziewałem się czegoś innego i liczyłem na poważniejszą historię, a okazało się, że to jednak coś innego. Jest tu więcej humoru niż zakładałem, niektórzy przeciwnicy to prawie karykatury (czyli ponownie wracamy do kwestii lat 90. i ich estetyki) i momentami strasznie to wszystko przerysowane, ale w pewnym momencie zacząłem to kupować i od tej pory czytało się całkiem fajnie. Ostatecznie chyba skuszę się na drugi tom.