Autor Wątek: Blacksad  (Przeczytany 9660 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline freshmaker

Odp: Blacksad
« Odpowiedź #30 dnia: Śr, 15 Listopad 2023, 22:51:59 »
zwiększanie zasięgów. influencer. nie ten topik.

Online Popiel

Odp: Blacksad
« Odpowiedź #31 dnia: Cz, 16 Listopad 2023, 11:27:24 »
copy paste z fb? szczyt lenistwa.

wg mnie komiks trzyma poziom poprzednich albumów. casus indiana jones - ludzie oczekują że będzie się im podobało tak samo jak gdy byli 20 lat młodsi. kocham takie stwierdzenia - komiks nie ma tego czegoś. meh.

Hm. Nie każdy stąd zagląda na fejsa, zresztą podobnie w drugą stronę. To moja opinia, miałem przestawić szyk słów w zdaniach, żeby wyartykułować to samo?

Poza tym chyba dość precyzyjnie napisałem, czego mi w tym komiksie zabrakło - emocji i wzruszeń, nie użyłem sformułowania "tego czegoś", choć tak je kochasz.

Influencer? Zasięgi? Serio? Nie pomyliłeś mnie z kimś?

Offline JanJ

Odp: Blacksad
« Odpowiedź #32 dnia: Pn, 08 Styczeń 2024, 23:48:40 »
Właśnie skończyłem czytać najnowszą część po odświeżeniu sobie tomu 6. Ponieważ jest to jedna spójna historia, więc ocenię wspólnie oba tomy. No cóż...  :)  Guarnido to jeden z moich ulubionych rysowników i tak jak wcześniej, trzyma nadal bardzo wysoki poziom. Chyba wielką frajdę sprawia mu dobór gatunków zwierząt do konkretnych bohaterów. Jedyny mały minus do całostronicowej ilustracji mostu i miasta w tomie 7. Jakoś mnie ta kompozycja i jej kolorystyka nie porwały. Natomiast co do scenariusza, to historia sama w sobie jest całkiem niezła, aczkolwiek poprzednie tomy przyzwyczaiły nas do czegoś innego. We wcześniejszych albumach to Blacksad był głównym bohaterem, a my podążaliśmy za jego śledztwem - była intryga, akcja, kobiety i zwrot akcji na końcu. Tutaj Canalez chciał pokazać znacznie dłuższą opowieść. Jak zwykle Blacksad rozpoczyna swoje śledztwo, ale z planszy na planszę historia staje się coraz bardziej wielowątkowa, mamy wprowadzane i uśmiercane coraz to kolejne postaci, a przez to tempo samej opowieści jest raczej dość powolne. Dodatkowo scenarzysta wprowadzając kolejne wątki często ich jednak nie kończy (łasice, Rachel, Alma, pucybut, lis itd.), przez co ciężko nam się w ten komiks wciągnąć. Nawet duet Blacksad'a z Weeklym jest tu przez większość czasu rozdzielony, co było siłą napędową kilku wcześniejszych opowieści. Kiedy się połączyli na chwilę pod koniec tomu 7, poczułem starego dobrego Blacksad'a. Generalnie Blacksad, mimo że to on prowadzi śledztwo, nie jest tu do końca głównym bohaterem. Bardziej powiedziałbym, że jest nim Solomon. W końcu spodziewany zwrot akcji na końcu, jest na swój sposób trochę naciągany...

Podsumowując - rysunkowo to nadal stary dobry Blacksad, ale historia jest opowiedziana w nieco innym stylu niż byliśmy dotychczas przyzwyczajeni, co ja oceniam niestety in minus. Bez wątpienia jednak albumy zostają na półce.