Krótko pisząc: jest dobrze, a ja czekam na więcej.
(https://emp-scs.img-osdw.pl/img-p/1/egmont/44ca7fa2/std/492-452/19355652o.jpg)
Nawimar, niestety te informacje są niepełne
Ja czekam na zapowiedź Egmontu z kolejnymi dwoma tomami "Księcia Nocy" - dwa dni temu we Franci była premiera 9 części
https://www.bedetheque.com/BD-Prince-de-la-Nuit-Tome-9-Arkanea-376757.html (https://www.bedetheque.com/BD-Prince-de-la-Nuit-Tome-9-Arkanea-376757.html)
Wkurzajace to fakt >:( , ale 7 to prequel więc można jakoś strawić. Byle szło dalej i dalej, trochę szkoda że już tylko scenariusz od Swolfsa, ale kontynuator w 7-ce wypada moim zdaniem nieźle.
Na przykładowej stronie tomu 8 widać, że akcja rozgrywa się w Kijowie w roku 1013, czyli wcześniej niż w tomach 1-6, zatem też prequel.
Tom 7 rysował jeszcze Swolfs, dopiero potem w niewydanych u nas 8 i 9 pojawia się inny rysownik.
Drugi tom "Lonesome" rozpoznany. Trzyma klimat poprzedniego. Solidna, dosycona fabularnie i fachowo rozrysowana produkcja. Jeśli ktoś lubi tego twórcę to prawdopodobnie nie będzie rozczarowany.Namówiłeś mnie - biorę
Najnowsza zbiorówka "Księcia Nocy" wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Trochę się obawiałem zastąpienia Swoflsa innym rysownikiem. Jednak jak to już wcześniej bywało przy okazji "Durango" dobór ten okazał się fortunny.
Jeśli chodzi o "Durango" to uważam, że Girod (14-16) jak najbardziej sprawdził się w roli następcy Swolfsa, jednak Iko (17) już nie bardzo, nie twierdzę, że to zły rysownik jednak jego styl różni się znacząco.
"Durango" jest według mnie znacznie lepszy niż "Blueberry" ale jedna i druga seria to cepelia. Najlepszym komiksowym westernem - pełnym brudu, moralnej ambiwalencji i nieoczywistych rozwiązań pozostaje według mnie "Jonah Hex" - trochę jak "Unforgiven" czy "Old Henry" zestawieni z tymi enerdowskimi popierdółkami z Gojko Miticzem :)To musisz w takim razie przeczytać Bouncera ;)
To musisz w takim razie przeczytać Bouncera ;)
Nie wiem, nie czytałem, chętnie się dowiem, bo ze względu na nazwiska twórców a'priori plasuję go w kategorii cepelii i konfekcji. Czyli frankofonów, udających że mają pojęcie o czym piszą i biorą się za noir czy westerny, które tyle mają wspólnego z realiami co powieści Karola Maya.Grafiki Ralpha Meyera daleko stoją od cepelii i konfekcji. To nie "Cartland". Scenariusze natomiast to bardzo sprawnie napisane historie z kilkoma fajnymi twistami a 3 i 4 tom mocno chwytają za gardło. Polecam.
Ale mogę się mylić.
Scenariusze natomiast to bardzo sprawnie napisane historie z kilkoma fajnymi twistami a 3 i 4 tom mocno chwytają za gardło. Polecam.