Czuję się jak bohater "Cudownych lat". Jakbym miał dwanaście lat, widział wspomnienia z tamtych dni, prowadził swoje myśli, zmierzające ku jedynej dziewczynie o której wtedy marzyłem...
Wyszedłem z domu, niby poszwendać się po osiedlu, w głowie kłębiły mi się jednak wielkie marzenia, bulgocące w sercu niczym lawa przed erupcją. Chciałem ją ujrzeć, usłyszeć, zająć czas, który nie był przeznaczony dla mnie... Dziewczyno Ty nie wiesz, ale ujrzysz mą miłość, bo nadchodzę...
Coś musiało się wydarzyć. Mijałem kolejne ulice. Budynki wielkie i małe przesuwały się niczym po makiecie. Słońca promienie oślepiały oczy, ale zmysły kierowały do celu. Wiedziony intuicją, zbliżając się do upatrzonej ofiary, z mieszkającym we mnie wątpliwościami, mieszającymi się z młodzieńczą pewnością zostałem nagle... ofiarą. Stało się coś niewyobrażalnego, bo i żadna zwierzyna zza winkla nie wyskoczyła. Tuż za rogiem ostatniej kamienicy, na ostatniej prostej, wyrosła niskiej zabudowy kamieniczka, zapewne stojąca tam od zawsze, jak na moich naście lat z pewnością. Mogę się zastanawiać co by było gdybym przeszedł obok niej obojętnie, jak zapewne dotychczas to robiłem. Ale nie, coś mówiło mi, że tam wydarzy się coś o czym będę myślał przez cały dziecięcy świat. Księgarnia, bodajże KAW, w środku panował radosny nastrój, który zwrócił moją uwagę, oszklona niemal dookoła placówka, rozjaśniona światłem dnia, zachęcała do pozostania dłużej. Ciekawość sytuacji w jakiej się znalazłem zajęła miejsce myśli o mojej przyszłej/niedoszłej dziewczynie. Ona przecież może chwilę dłużej zaczekać na coś co nieuniknione, przed czym i tak nie ma ucieczki. Gdybym przewidział, że będzie inaczej...
Leżała na stoisku, ułożona w stosiku, kilka egzemplarzy dla tytułu. Nikt nie zwracał na nią uwagi, spora liczba przyszłych, potencjalnych czytelników, nie zwraca uwagi na wydarzenie epokowe..Podchodzę, zerkam, od razu podziwiam (Kriss, kto nie podziwia jej urody), piękno okładki. Co to za świat, nieznany świat, inny świat, mroczny, wciągający, wspaniały świat. Ścisnęło mnie w piersi, zaczęło mocniej w niej walić, więc chwytam ją w ręce, i nie chcę już wypuścić, w głowie chaos i krzyk w piersi, nie mam pieniędzy. Odkładam książkę i pędzę na złamanie karku do domu. Wyciągam z szuflady książeczkę SKO, debatuję z mamą, udaje się, Pędzę z powrotem, nie ma czasu na myślenie, droga długa, ale pokonałem ją w cztery sekundy (sic)...Wpadam i zagarniam ją. Jest moja, Kraina Qa.
Tak oto rozpoczęła się moja przygoda z Thorgal em.
Siermiężne czasy(w oczach dziecka wyglądały inaczej, ale to inna opowieść), bieganie od tamtej pory przez wszystkie jarmarki, bazary, eskapady na Skrę, byle znaleźć okazję na zakup kolejnego albumu. Było Alinoe, Gwiezdne Dziecko, takie były początki.
Dylematy dzieciństwa, ale chwilunia, ja mam dziesiątki lat, nie naście. Jednak w życiu mężczyzny jedno się nie zmienia: pamięć o miłości od pierwszego wejrzenia✌️Życzę przyjemnej lektury. Ja na swoją jeszcze chwilkę zaczekam.