W tym przypadku to jest sklep stacjonarny Planety Komiksów, gdzie je możesz odebrać. Poza ołówkiem na foli bąbelkowej, w środku jest nr.
Nie byłoby problemu jak komiks byłby oryginalnie zafoliowany, bez nr na zew. Wtedy przyznaję losowość miałaby miejsce tj. kupowałem wydanie Delux Incala z Humanoids - w środku dopiero jest nr. NA zew info, że wydanie było w ilości takiej.
Nie wiem jak Wy ale ja czuję spory niesmak. Cebula, januszerka czy wręcz przewał.
Jedna aukcja a jak szerokie spektrum chorób trawiących nasz komiksowy rynek:
- Album sprzedawany za 3-krotność swojej wartości w niespełna miesiąc po swojej premierze -> mocno niedoszacowany nakład i/lub cena;
- Album, rozsprzedany w kilka godzin w przedpremierze na miesiąc (!!!) przed premierą, wystawiony na aukcji głównego (sic) dystrybutora -> januszerka zarówno dystrybutora jak i wydawcy, że dobrał sobie takich partnerów. Strata wizerunkowa jak dla mnie nie do odrobienia;
- Osobliwy numerek, wbrew zapewnieniom wydawcy co do losowości tychże, wypływa na aukcji głównego dystrybutora -> czemu sprzedaż nie była prowadzona w formie aukcyjnej z możliwością kupna konkretnego numerka? Czy pełna transparentność nie byłaby wobec nas - dawców kapitału uczciwsza?
- Chora spirala cen i elitarność, rozbijająca się o to kto w odpowiednim momencie wyczytał jakiś przeciek gdzieś na forum czy fejsbuku; miał dostęp do komputera o porze X itd.
Słabe to.