Mam i ja! Samo wydanie naprawdę robi duże wrażenie, nawet okładka, która początkowo mi się strasznie nie podobała, wyszła przyzwoicie, aczkolwiek i tak wolałbym inny art niż ten z audiobooka. Duże wtopy, to oczywiście grzbiet i bieda-wstępniak (wolałbym ze dwa zdania Mistrza, niż to coś, od kogoś znikąd). Ołówek mi nie przeszkadza, z doświadczenia wiem, że wszelkie flamastry, nawet te bezkwasowe, przebijają na drugą stronę. Osobiście, bardzo nie podoba mi się podejście do dystrybucji, dostało mi się odległy numer, choć składając zamówienie w pierwszych minutach powinienem dostać numer poniżej 20 (mówię o puli ogólnej).
Na przyszłość, fajnie by było, aby każde wydanie miało jakiś bonus w postaci artu itp. Złe wrażenie ze wstępniaka, mogłoby np. zatrzeć słowo Mistrza na zakończenie serii. A odręczny autograf na egzemplarzu pozamiatałby wszystko