Ktoś prosił, żeby wrzucić porównanie jak wydanie ekskluzywne ma się do wydania francuskiego.
Posiadam trzy wydania. Jak dla mnie każde wydanie ma jakieś swoje wady i zalety. Zaletą starego jest sentyment. Kartkowałem te komiksy niezliczoną ilość razy. Najpierw czytał mi je tata bo sam nie umiałem jeszcze czytać. Później nagrywał mi się na magnetofonie szpulowym(mój pierwszy audiobook
), żebym sam nauczył się czytać. Największą wadą tego wydania jest trwałość. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile albumów zostało mi z dzieciństwa, reszta się rozsypała.
Wydanie od Niffle jest na prawdę okazałe. Pierwszy tom zbiera pierwsze sześć albumów oryginalnych. Zawartość kolejnych jest dobrze przemyślana. Każdy z cykli, jakie są w ciągu fabularnym, mieści się w jednym tomie - żaden cykl nie jest rozbity na kilka tomów.
Twarda oprawa (na prawdę twarda
), rozmiar, piękna obwoluta (grzbiety są tu świetne), gruby papier, czerń i biel - mam wrażenie, że to wszystko ze sobą współgra w tym wydaniu.
Wady? Też są. Grubość papieru i ilość stron sprawiają, że grzbiet trzeszczy konkretnie przy kartkowaniu. Sama jakość papieru też pozostawia trochę do życzenia bo już po 2 latach od premiery pierwszego tomu jest koloru ecru. Może był trzymany na słońcu w księgarni, nie wiem. Pozostałe tomy są białe. Trzymam je w mocno zacienionym miejscu. Czas pokaże, czy pozostałe też zżółkną.
Wydanie ekskluzywne od Libertago budzi we mnie mieszane uczucia i to, przewrotnie nie z powodu wygórowanych oczekiwań. Powodem są chyba mocno krytyczne komentarze tu na forum. Nie wiem tylko czy ta krytyka budzi we mnie zdrowy rozsądek, czy już idzie w kierunku ekstremum i każe na siłę szukać tych wszystkich wad. Jednego jestem pewien. Dla mnie o dziwo wszystko w tym wydaniu też współgra.
Rozmiar - konkret, album jest większy od wydania Niffle. Nie przykładałem wydań planszami do siebie ale na oko są tej samej wielkości. W wydaniu Niffle jest mniejszy margines, który dobrze komponuje się z czernią i bielą. W wydaniu kolorowym tak mały margines w moim odczuciu powodowałby efekt natłoku na stronie.
Okładki, szkice na końcu tomu oraz rozdzielenia pomiędzy albumami świetnie się komponują z całą resztą.
Kolory są nasycone, wyglądają super. Przy kartkowaniu tylko jedna plansza wydała mi się lekko wyblakła ale nie wiem czy to wina nasycenia czy od początku była tak pokolorowana. Czerń i biel mają swój urok i niewątpliwie tworzą klimat - patrz Conan od Hachette. Nie wiem czy to kwestia przyzwyczajenia, niemniej jednak Thorgal w kolorze przemawia do mnie bardziej niż w czerni i bieli.
Papier robi wrażenie porządnego, tutaj biały kolor jest biały. Jak na moje oko nie zżółknie ale to czas pokaże.
Grafika z autografem bardzo mi się podoba, tak samo jak pozostałe trzy dołączone grafiki i tak samo jak niektóre od Niffle. Do tego jest z autografem
- jest to mój pierwszy i jedyny autograf więc cieszy moje oko niezmiernie.
Okładka tragiczna - takie miałem odczucie patrząc na zdjęcia przy zamawianiu. Na żywo okładka jest na prawdę spoko, znacznie lepsza niż każda całkowicie płaska (taka jest od Niffle). Lakierowania bardzo fajnie wyglądają pod światło i nadają lekkiej duchowości, głębi oprawie. Może nie robi ona piorunującego pierwszego wrażenia ale z każdą kolejną chwilą wpatrywania się w nią pozwala w sobie coś odkryć. To mi się podoba. Nie podoba mi się w niej to, że nie do końca potrafi unieść ciężar zawartości. Dosłownie, nie w przenośni. Przy robieniu zdjęć i schwyceniu jedną ręką za róg w celu przeniesienia albumu poczułem w pewnym momencie strach bo album się wygiął w banan. Wygięcie na szczęście było niewielkie i album bez problemu, po odłożeniu wrócił do swojej pierwotnej formy.
No i ten nieszczęsny grzbiet. Kiepsko to wyszło. Płócienny - super, blank -
. Może nie oczekiwałbym wyjaśnień (bo to brzmi jakbym płacił komuś za pracę i ewaluował jej efekty bez wcześniejszego przekazania wymagań) ale niecierpliwie chciałbym dowiedzieć się jaki zamysł wydawcy się pod tym kryje i jak to będzie wyglądało w kolejnych tomach.
Co do ceny to już dawno nauczyłem się, że coś jest warte tyle ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. Skoro ok. 300 osób to kupiło to wychodzi na to, że te wydanie było tyle warte. Na allegro jedno poszło za chyba 700 zł więc dla kogoś pewnie było warte nawet więcej.
Sam mam mieszane uczucia co do adekwatności ceny. Kupiłem dwa egzemplarze z myślą o odsprzedaży. Teraz myślę, żeby sobie jeden zostawić. Nawet żona mnie do tego namawia i najprawdopodobniej tak zrobię.
Poniżej zamieszczam zdjęcia. Można z grubsza sobie porównać wydania.
vs stare wydanie:
https://i.imgur.com/msJtmsw.jpg?1https://i.imgur.com/fdluvmu.jpgdołączone grafiki:
http://i.imgur.com/2hoAl0B.jpghttp://i.imgur.com/hVwYckf.jpg - Niffle
przykładowe plansze:
http://i.imgur.com/NETHPvV.jpghttp://i.imgur.com/kabUGad.jpg?1http://i.imgur.com/KgN2NZi.jpgokładki:
http://i.imgur.com/rpxsNb5.jpghttp://i.imgur.com/WAjoim4.jpghttp://i.imgur.com/GueRgGj.jpghttp://i.imgur.com/SdOxgSq.jpghttp://i.imgur.com/rCXNetX.jpgrozmiary:
http://i.imgur.com/hTjlpGL.jpghttp://i.imgur.com/bB77WQv.jpggrzbiety:
http://i.imgur.com/eUa4EJ7.jpg