Autor Wątek: Thorgal  (Przeczytany 480838 razy)

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Offline Pawelek

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #555 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 11:22:20 »
Ktoś prosił, żeby wrzucić porównanie jak wydanie ekskluzywne ma się do wydania francuskiego.
Posiadam trzy wydania. Jak dla mnie każde wydanie ma jakieś swoje wady i zalety. Zaletą starego jest sentyment. Kartkowałem te komiksy niezliczoną ilość razy.  Najpierw czytał mi je tata bo sam nie umiałem jeszcze czytać. Później nagrywał mi się na magnetofonie szpulowym(mój pierwszy audiobook :D ), żebym sam nauczył się czytać.  Największą wadą tego wydania jest trwałość. Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile albumów zostało mi z dzieciństwa, reszta się rozsypała.
Wydanie od Niffle jest na prawdę okazałe. Pierwszy tom zbiera pierwsze sześć albumów oryginalnych. Zawartość kolejnych jest dobrze przemyślana.  Każdy z cykli, jakie są w ciągu fabularnym, mieści się w jednym tomie - żaden cykl nie jest rozbity na kilka tomów.
Twarda oprawa (na prawdę twarda ;) ), rozmiar, piękna obwoluta (grzbiety są tu świetne), gruby papier, czerń i biel - mam wrażenie, że to wszystko ze sobą współgra w tym wydaniu.
Wady? Też są. Grubość papieru i ilość stron sprawiają, że grzbiet trzeszczy konkretnie przy kartkowaniu. Sama jakość papieru też pozostawia trochę do życzenia bo już po 2 latach od premiery pierwszego tomu jest koloru ecru.  Może był trzymany na słońcu w księgarni, nie wiem. Pozostałe tomy są białe. Trzymam je w mocno zacienionym miejscu. Czas pokaże, czy pozostałe też zżółkną.
Wydanie ekskluzywne od Libertago budzi we mnie mieszane uczucia i to, przewrotnie nie z powodu wygórowanych oczekiwań. Powodem są chyba mocno krytyczne komentarze tu na forum. Nie wiem tylko czy ta krytyka budzi we mnie zdrowy rozsądek, czy już idzie w kierunku ekstremum i każe na siłę szukać tych wszystkich wad. Jednego jestem pewien. Dla mnie o dziwo wszystko w tym wydaniu też współgra.
Rozmiar - konkret, album jest większy od wydania Niffle. Nie przykładałem wydań planszami do siebie ale na oko są tej samej wielkości. W wydaniu Niffle jest mniejszy margines, który dobrze komponuje się z czernią i bielą. W wydaniu kolorowym tak mały margines w moim odczuciu powodowałby efekt natłoku na stronie.
Okładki, szkice na końcu tomu oraz rozdzielenia pomiędzy albumami świetnie się komponują z całą resztą.
Kolory są nasycone, wyglądają super. Przy kartkowaniu tylko jedna plansza wydała mi się lekko wyblakła ale nie wiem czy to wina nasycenia czy od początku była tak pokolorowana. Czerń i biel mają swój urok i niewątpliwie tworzą klimat - patrz Conan od Hachette. Nie wiem czy to kwestia przyzwyczajenia, niemniej jednak Thorgal w kolorze przemawia do mnie bardziej niż w czerni i bieli.
Papier robi wrażenie porządnego, tutaj biały kolor jest biały. Jak na moje oko nie zżółknie ale to czas pokaże.
Grafika z autografem bardzo mi się podoba, tak samo jak pozostałe trzy dołączone grafiki i tak samo jak niektóre od Niffle. Do tego jest z autografem ;) - jest to mój pierwszy i jedyny autograf więc cieszy moje oko niezmiernie.
Okładka tragiczna - takie miałem odczucie patrząc na zdjęcia przy zamawianiu. Na żywo okładka jest na prawdę spoko, znacznie lepsza niż każda całkowicie płaska (taka jest od Niffle). Lakierowania bardzo fajnie wyglądają pod światło i nadają lekkiej duchowości, głębi oprawie. Może nie robi ona piorunującego pierwszego wrażenia ale z każdą kolejną chwilą wpatrywania się w nią pozwala w sobie coś odkryć. To mi się podoba. Nie podoba mi się w niej to, że nie do końca potrafi unieść ciężar zawartości. Dosłownie, nie w przenośni. Przy robieniu zdjęć i schwyceniu jedną ręką za róg w celu przeniesienia albumu poczułem w pewnym momencie strach bo album się wygiął w banan. Wygięcie na szczęście było niewielkie i album bez problemu, po odłożeniu wrócił do swojej pierwotnej formy.
No i ten nieszczęsny grzbiet. Kiepsko to wyszło. Płócienny - super, blank - :o . Może nie oczekiwałbym wyjaśnień (bo to brzmi jakbym płacił komuś za pracę i ewaluował jej efekty bez wcześniejszego przekazania wymagań) ale niecierpliwie chciałbym dowiedzieć się jaki zamysł wydawcy się pod tym kryje i jak to będzie wyglądało w kolejnych tomach.
Co do ceny to już dawno nauczyłem się, że coś jest warte tyle ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. Skoro ok. 300 osób to kupiło to wychodzi na to, że te wydanie było tyle warte. Na allegro jedno poszło za chyba 700 zł więc dla kogoś pewnie było warte nawet więcej.
Sam mam mieszane uczucia co do adekwatności ceny. Kupiłem dwa egzemplarze z myślą o odsprzedaży. Teraz myślę, żeby sobie jeden zostawić. Nawet żona mnie do tego namawia i najprawdopodobniej tak zrobię.
Poniżej zamieszczam zdjęcia. Można z grubsza sobie porównać wydania.
vs stare wydanie:
https://i.imgur.com/msJtmsw.jpg?1
https://i.imgur.com/fdluvmu.jpg
dołączone grafiki:
http://i.imgur.com/2hoAl0B.jpg
http://i.imgur.com/hVwYckf.jpg - Niffle
przykładowe plansze:
http://i.imgur.com/NETHPvV.jpg
http://i.imgur.com/kabUGad.jpg?1
http://i.imgur.com/KgN2NZi.jpg
okładki:
http://i.imgur.com/rpxsNb5.jpg
http://i.imgur.com/WAjoim4.jpg
http://i.imgur.com/GueRgGj.jpg
http://i.imgur.com/SdOxgSq.jpg
http://i.imgur.com/rCXNetX.jpg
rozmiary:
http://i.imgur.com/hTjlpGL.jpg
http://i.imgur.com/bB77WQv.jpg
grzbiety:
http://i.imgur.com/eUa4EJ7.jpg

Offline starcek

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #556 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 12:03:49 »
Chyba faktycznie mało kto przeczytał wstęp, bo jeszcze nikt nie narzekał na literówki i błędy stylistyczne  ::)
Jeśli Gazza przekleił słowo w słowo fragment wstępniaka, to już z tego fragmentu widać, że jest dramatycznie.

Za każdym razem, gdy ktoś napisze: 80-ych, 70-tych, 60.tych, '50tych - pies sra na chodniku w Tychach.

Offline amsterdream

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #557 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 22:19:55 »
Na półce obok innych powiększonych prezentuje się raczej słabo. Ot, jakiś płócienny grzbiet.



To wygląda jakbyś poszedł do introligatora i sam sobie coś oprawił.


Cenę zapewne podbił lakier punktowy

Nie sądzę, nawet mangi za 20zł mają lakier punktowy na okładkach/obwolutach.

Offline starcek

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #558 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 22:31:23 »
Jedno jest pewne - jest popyt w narodzie na powiększone wydania klasyki.
Za każdym razem, gdy ktoś napisze: 80-ych, 70-tych, 60.tych, '50tych - pies sra na chodniku w Tychach.

Offline VooDoo-79

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #559 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 22:49:42 »
A mnie zastanawia jak podejdą do wydania kolejnych tomów, bo jeśli nic nie wymyślą np. w sprawie grzbietów to będzie bieda aż huczy, nie wyobrażam sobie 9 takich samych grzbietów bez opisu, albo co lepsze wpadną na pomysł że każdy tom będzie miał inny kolor  ::)

Offline Szekak

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #560 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 22:59:23 »
Osobiscie trzymam kciuki za obwoluty itui na 3 tomy. Dzieki temu albun zyskalby na wygladzie i eksluzywnosci. Puste gezbiety sa nie do zaakceptowania.
Piękno jest w oczach patrzącego.

Online pokia

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #561 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 23:17:49 »
Fajnie, że numeracja jest ołówkiem. Jak komuś przeszkadza numer 301/350, to wystarczy zmazać dwie pierwsze cyfry. Cześć i chwała, a na allegro biały kruk!

Offline Arion Flux

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #562 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 23:30:36 »
Ale przecież byłoby to oszustwo. Co więcej, oszustwo, które szybko wyszłoby na jaw, bo przecież na allegro za jakiś czas pojawią się albumy z prawdziwej pierwszej pięćdziesiątki.

Midar

  • Gość
Odp: Thorgal
« Odpowiedź #563 dnia: Pt, 26 Kwiecień 2019, 23:53:12 »
Ale przecież byłoby to oszustwo. Co więcej, oszustwo, które szybko wyszłoby na jaw, bo przecież na allegro za jakiś czas pojawią się albumy z prawdziwej pierwszej pięćdziesiątki.
Tylko jak udowodnić czyja jedynka jest tą prawdziwą?

Album w środku jest genialny: powiększenie, papier, kolory. I trochę drobnych, ale irytujących błędów, których naprawdę można było uniknąć. Wystarczyło dać komuś wykształconemu ten wstęp do korekty, lub wcale go „nie popełniać” oraz zwrócić uwagę na babole z numeracją stron. Prawdziwą porażką jest grzbiet. Tu raczej nie było presji czasu, czy braku gotówki (tytuł rozszedł się w przedsprzedaży), więc można było dostrzec, że ten grzbiet razi jak „gó..no na dywanie”.

Offline derp

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #564 dnia: So, 27 Kwiecień 2019, 01:47:33 »
Witajcie Forumowicze,

trafiłem na ten wątek/forum przypadkiem, desperacko poszukując sklepów gdzie mógłbym zakupić ww. album. Podobnie jak w przypadku poprzedniego thorgalowego białego kruka - artbooka, nie pofarciło mi się. W jednym i drugim przypadku byłem spóźniony mimo, że poszukiwania zacząłem, wydawałoby się, na długo przed datą premiery. Swego czasu Strażniczkę kluczy też musiałem "motać", podobnie jak Piętno wygnańców, które przepłaciłem w jednym z antykwariatów zaledwie kilka dni po premierze. To tak tytułem przedstawienia się ;) Obecnie w zakupach ograniczam się wyłącznie do rynku pierwotnego. Nie jest to bynajmniej objaw bólu pupy. Po prostu chłopakowi beznadziejnie zakochanemu w Kriss (TAK - scena pod wodospadem z Oczu Tanatloca musiała wyryć swoje piętno na umyśle siedmiolatka), coraz trudniej przebić się przez racjonalizm swojego nosiciela. Cały czas jednak moja kolekcja makulatury rośnie. Mimo, iż akurat ta pozycja jej nie zasili postanowiłem podpiąć się pod ten temat. Chciałbym podzielić się kilkoma subiektywnymi luźnymi obserwacjami nt. podobnych kolekcjonerskich perełek. Ciekaw jestem na ile jestem odosobniony w mojej ocenie.
  • Rynek wyje o wydania, które bez żenady; docinek od strony partnerek; politowania w spojrzeniach odwiedzających nas znajomych etc. można postawić na eksponowanym miejscu na witrynie/regale w salonie. Nie skitrane gdzieś po "gabinetach", garażach czy innych samotniach dużych chłopców.
  • Niezrozumiała forma sprzedaży - w przypadku artbooka całość nakładu sprzedana w przedsprzedaży po kosztach - gdzie tu logika? W przypadku integrala - ściśle ograniczony nakład, cena już bez bonifikaty, jednak jak pokazuje wynik sprzedaży też niedoszacowana  :o  Czemu tego typu pozycje nie są od razu sprzedawane w trybie aukcyjnym? To też wiążę się z kolejnym punktem czyli
  • Numeracja egzemplarzy - dla jednych mniej dla innych bardziej istotna. Czemu każdy z numerków nie był wystawiony osobno na sprzedaż w trybie aukcyjnym?
  • "Kolekcjonerstwo" - rozumiane jako rozwinięcię dwóch poprzednich punktów. Innymi słowy sprzedaż czy kupno na rynku wtórnym. W przypadku artbooka sprawa jasna rynek wycenił album i odpowiednio przetestował próg bólu. W sytuacji integrala sprawa jest beznadziejna. Trzeba pamiętać, że będzie to seria. Nakład sprzedał się w całości i prawo do zakupu w przedsprzedaży kolejnych albumów jest w całości rozdysponowane. Kupując nr 1 z drugiej ręki, nabywca niejako wiąże się ze sprzedającym na całą długość serii. Godzi się tym samym na testy zasobności swojego portfela przez sprzedającego przy okazji każdego kolejnego albumu.
  • "Sztampowy" autograf - dla mnie nie stanowi żadnej wartości dodanej. Bezcenny jeśli otrzymany bezpośrednio od twórcy. Nie wyborażam sobie odsprzedaży takich relikwii. Wyleszczenie jakiejś biednej Zosi uznaję za niesmaczne :)
 

Nabywcom gratuluję i szczerze zazdroszczę.
Pozdrawiam

Offline Death

Odp: Thorgal
« Odpowiedź #565 dnia: So, 27 Kwiecień 2019, 07:59:24 »
    Nakład sprzedał się w całości i prawo do zakupu w przedsprzedaży kolejnych albumów jest w całości rozdysponowane.
    Tak? Mam prawo pierwokupu kolejnych albumów, bo kupiłem jedynkę? Nawet nie wiedziałem, że nie muszę walczyć o kolejne albumy 5 razy mocniej niż ludzie walczą o limitki Lain. To fajnie, bo wczoraj czytałem sobie ten pierwszy i plansze Rosińskiego w powiększonym formacie są takie piękne, że postanowiłem kupić kolejne.

    Dobra, kiedy dwójka? Jakoś nie wyobrażam sobie obecnie, żebym nie kupił w powiększonym formacie tych mrocznych aniołów latających w Niflheimie, ataku wikingu na Brek Zarith, węża i krasnoluda grających w warcaby czy całego jesiennego tomiku Alinoe. Tak, najbardziej nie mogę się doczekać na wszystkie jesienne plansze z tymi pięknymi wyblakłymi kolorami. Kupię, bo muszę. Rosiński kiedyś tak rysował, że muszę. Jeszcze bym chciał Wieże Bois-Maury w takich dwóch powiększonych albumach. Tam też Hermann zarządził niemożliwie.
    Tylko niech mi już nie gniotą kartek w środku, bo za bardzo lubię te plansze, żeby się denerwować.[/list]

    Itachi

    • Gość
    Odp: Thorgal
    « Odpowiedź #566 dnia: So, 27 Kwiecień 2019, 12:19:15 »
    Jeszcze takie porównanie:




    Online JanJ

    Odp: Thorgal
    « Odpowiedź #567 dnia: So, 27 Kwiecień 2019, 20:08:01 »
    Ja na ich miejscu, to mając tak wielki format, wkadrowałbym jakiś fajny rysunek na całą okładkę i nie dałbym żadnego napisu. Trochę tak jak na artbooku. Np. wywaliłbym tego Thorgala z mieczem i dałbym na całą okładkę rudowłosą Slivię :)

    Itachi

    • Gość
    Odp: Thorgal
    « Odpowiedź #568 dnia: So, 27 Kwiecień 2019, 20:17:24 »
    Bardzo przyjemnie czyta się Thorgala w takim formacie. Zdradzona Czarodziejka to jedna z moich ulubionych opowieści, ponieważ wprost kocham zimowe scenerie, pisałem to już kilka razy ale identycznie urzekł mnie pierwszy tom Durango, W poszukiwaniu Piotrusia Pana czy Comanche. Nasycenie kolorów jest naprawdę ok, te porównanie na zdjęciu kilka stron wcześniej wypada w mojej opinii na korzyść nowego wydania. Zbyt jaskrawe kadry nie są korzystne mimo wszystko. Po "hicie" ekstraklasy zabieram się za Wyspę Lodowych Mórz.

    Offline Death

    Odp: Thorgal
    « Odpowiedź #569 dnia: Nd, 28 Kwiecień 2019, 07:55:25 »
    Dokładnie. Zima w komiksach to jest to co kocham. Z Thorgali jeszcze Władca gór czy Statek miecz. U Hermanna to samo. Dulle Griet, Zima błazna... Historia wyssana z sopla lodu Baranowskiego też ma piękną zimę.
    Nieodżałowany jest szósty tom Hugo. :(